Onkyo TX-NR676E
Następca modelu TX-NR656 oferuje nieco wyższą moc i wydajność prądową oraz jeszcze szersze spektrum możliwości sieciowych związanych głównie ze strumieniowaniem audio
- Data: 2017-10-05
- Autor: Arkadiusz Ogrodnik
Systematyczność, z jaką Onkyo wprowadza na rynek kolejne nowe amplitunery wielokanałowe, jest zadziwiająca – dla Japończyków ważne jest, aby wciąż być absolutnym liderem wśród producentów najszybciej reagujących na wszelkie nowinki techniczne, zwłaszcza możliwości sieciowych amplitunerów kina domowego. Onkyo TX-NR676E jest w prostej linii następcą modelu TX-NR656, który debiutował mniej więcej rok temu. Mimo że nadal jest to konstrukcja nowoczesna i wyposażona w wiele ciekawych funkcji oraz rozwiązań, to postanowiono zastąpić ją nową jednostką, oferującą nieco więcej możliwości, jednak kosztującą tyle samo. Do TX-NR676E dorzucono technologię DTS Play-Fi, konkurującą m.in. z Google Cast czy Fireconnect, co znacznie poszerza możliwości we współpracy z urządzeniami bezprzewodowymi. Na uwagę zasługuje również fakt, że model TX-NR676E jako pierwszy w tej cenie wyposażono w dwuzakresowe Wi-Fi, wydatnie poprawiające komunikację z autorskimi aplikacjami Onkyo czy też właśnie z urządzeniami wykorzystującymi technologię Play-Fi.
Bogactwo połączeń
Mimo że model TX-NR676E nie aspiruje do grona najbardziej zaawansowanych konstrukcji w katalogu Onkyo, to trzeba przyznać, że na tle konkurencji, ale też w odniesieniu do poprzednich modeli marki pochodzących z tego samego przedziału cenowego, oferuje jeszcze więcej możliwości, nie tylko pod względem wykorzystania wielu bezprzewodowych technologii, ale również właściwości związanych ze współpracą z zespołami głośnikowymi. Moc nowego amplitunera wzrosła nieznacznie, ale i tak będzie ona odczuwalna w większym stopniu, ponieważ w parze z jej wzrostem (raptem kilka watów) zwiększyła się wydajność prądowa. Oznacza to tyle, że ten budżetowy amplituner nie będzie miał żadnych problemów z "pociągnięciem" nawet tych kolumn, które nie imponują wysoką efektywnością czy też przyjazną charakterystyką modułu impedancji. Wewnątrz testowanego amplitunera znajdziemy wszystko to, co jest typowe dla konstrukcji pochodzących z tego przedziału cenowego – mamy więc wydajny transformator wspomagany przez wysokoprądowy mostek prostowniczy i baterię dużych kondensatorów z logo Onkyo (produkowane przez innego japońskiego podwykonawcę, prawdopodobnie firmę Nichicon Corporation, z którą Onkyo współpracuje od wielu lat). Stopnie końcowe zrealizowano w technologii opartej na elementach dyskretnych – do radiatora przytwierdzono znane z wielu innych konstrukcji Onkyo tranzystory marki Toshiba. Tym razem sekcję przedwzmacniaczy obsługujących stopnie końcowe pozostawiono na wspólnej płytce, co jest typowe dla konstrukcji budżetowych (droższe modele posiadają już odseparowane przedwzmacniacze dla każdego z kanałów, co przekłada się na poprawę przestrzenności brzmienia dzięki lepszemu wyizolowaniu bloków pracujących przy niewielkim prądzie). Najważniejszy jest jednak fakt, że zarówno płytka drukowana obsługująca sygnały wideo, jak i audio zostały od siebie oddzielone, dzięki czemu zminimalizowano ryzyko zakłóceń, zwłaszcza w obrębie modułów operujących w domenie cyfrowej.
Tylny panel prezentuje się bardzo dobrze, zważywszy na fakt, że model TX-NR676E pochodzi z budżetowego przedziału cenowego – należy jednak podkreślić, że nie jest to absolutnie budżetowa konstrukcja, ponieważ w katalogu Onkyo znajdziemy jeszcze tańsze amplitunery wielokanałowe. Testowany TX-NR676E mimo wszystko jest urządzeniem znajdującym się na pograniczu modeli pochodzących ze średniego i budżetowego przedziału cenowego, więc powinien być już na tyle dobrze wyposażony, by nie pozostawiał niedosytu u potencjalnego nabywcy, zwłaszcza pod względem dostępności poszczególnych złączy, zarówno w obrębie tych analogowych, jak i cyfrowych. Z tego też względu Onkyo imponuje liczbą wejść i wyjść HDMI, ale też nie zabrakło klasycznych cyfrowych, które wciąż przez wielu użytkowników są wykorzystywane. Należy też podkreślić wielkie wsparcie dla analogowych źródeł audio, ponieważ model TX-NR676E bazuje na sześciu parach gniazd stereo RCA, a oprócz tego miłośnicy winylu mogą wykorzystać wejście Phono z przedwzmacniaczem obsługującym najpopularniejsze wkładki magnetyczne typu MM. Terminali wyjściowych ze stopni końcowych jest łącznie osiem, ale, co warte podkreślenia, gdy Onkyo pracuje w trybie 5.1, dodatkową parę wyjść Zone 2 można skonfigurować tak, aby niezależnie napędzić kolumny znajdujące się w innym nagłaśnianym pomieszczeniu. Oczywiście w pełni sterowany sygnał można również skierować ze stopnia przedwzmacniacza do zewnętrznej i niezależnej końcówki mocy, a dodatkową parę terminali wyjściowych skonfigurować do pracy w pełnym systemie kinowym. Możliwości jest sporo, a mimo to tylny panel amplitunera prezentuje się przejrzyście i mało skomplikowanie, nawet dla początkującego użytkownika.
Precyzyjne uderzenie
Te kilka watów dorzuconych do modelu TX-NR676E robi jednak sporą różnicę – nie twierdzę, że przyrost mocy jest jednoznacznie odczuwalny poprzez subiektywne zwiększenie poziomu natężenia dźwięku przy niżej ustawionym regulatorze głośności w porównaniu z poprzednim modelem. Z drugiej strony muszę przyznać, że w kilku momentach, zwłaszcza gdy sięgałem po muzykę Pink Floyd z albumu "The Endless River" w formacie DTS-HD Master Audio (tę samą płytę odsłuchiwałem również na starszym amplitunerze TX-NR656), miałem wrażenie, że nowy amplituner dysponuje nieco większą rezerwą w zakresie dynamiki w porównaniu z poprzednikiem. W amplitunerach marki Onkyo zawsze podobało mi się to, że nawet te tańsze modele oferowały dobrze poukładany i przyzwoicie zbalansowany dźwięk, a przede wszystkim pozbawione były fajerwerków w postaci przytłaczającego i niezbyt dobrze kontrolowanego basu. W przypadku modelu TX-NR676E dochodzi jeszcze znakomita dynamika, co jest zaskakujące zważywszy na fakt, że jest reprezentantem raczej tańszej grupy cenowej wśród podobnych urządzeń. To właśnie reakcja na wszelkie zmiany rytmiki, ale też właściwe wyczucie zróżnicowania dźwięku, zwłaszcza w skali makro, w tym najnowszym modelu Onkyo urzeka chyba najbardziej. Wyżej wymieniony album znacznie zyskuje właśnie z tak brzmiącą elektroniką, zdolną do poprawnego wyizolowania wszelkich dynamicznych zawiłości. Choć płyta nie jest krzykliwa i nie zabija skokami dynamiki, to jednak jej właściwy odbiór opiera się właśnie na pokazaniu różnorodności instrumentarium poprzez właściwie oddanie ich kontrastów dynamicznych, ale też ich przestrzennej lokalizacji. Onkyo ma te cechy, więc z marszu może stać się dla miłośników tego typu muzyki konstrukcją wartą zainteresowania. Z kolei podczas filmowych projekcji Onkyo nabiera typowego kinowego pazura – sesja z pełnym emocji filmem "Spectre" pokazała kolejne zalety testowanego amplitunera. Onkyo bardzo dobrze poradził sobie z opanowaniem dźwięku nawet w najgęściej zaaranżowanych brzmieniowo scenach akcji, gdzie z głośników wydobywa się jednocześnie mnóstwo odgłosów i efektów – scena cały czas zachowywała stabilność, co jest ważne, gdy słuchacz szczególną uwagę przykuwa do detali i przede wszystkim lokalizacji poszczególnych dźwięków decydujących o odbiorze przestrzeni.
Oczywistym jest, że TX-NR676E pod względem potęgi brzmienia i masywności basu nie dorówna topowym konstrukcjom tego japońskiego producenta, ale z drugiej strony podoba mi się to, że amplituner ten cały czas zachowuje kulturę grania i z każdym kolejnym materiałem filmowym był w stanie budować czytelną, namacalną przestrzeń. Jest to szczególnie ważne, gdy zależy nam na jak najintensywniejszym odwzorowaniu filmowej akcji. Z Onkyo można poczuć się niemal jak w centrum akcji, a przecież jest to domeną znacznie droższych konstrukcji tego typu.
Podsumowanie
Onkyo TX-NR676E został udoskonalony nie tylko pod względem wyposażenia, ale oferuje też nieco lepszy dźwięk, co w ostatecznym rachunku czyni z niego jedną z ciekawszych i godnych plecenia konstrukcji pochodzących z budżetowej półki cenowej.