QAT MS5

QAT MS5

MS5 należy do grona topowych urządzeń w katalogu chińskiego producenta i został zbudowany w oparciu o najlepsze obecnie dostępne technologie

  • Data: 2015-10-07

Od kiedy produkty QAT Audio Technology zostały objęte dystrybucją w Polsce, zamieściliśmy na łamach naszego pisma (w wersji drukowanej) testy dwóch urządzeń – wzmacniacza 575 i serwera muzycznego RS3. Chińskie konstrukcje już na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie solidnych i w istocie takie są. Wzmacniacz zaskoczył mnie znakomitym brzmieniem. Choć mały prztyczek dostał mu się za mało precyzyjną regulację głośności, to jednak w ogólnym rozrachunku okazał się, jak na swoją cenę, konstrukcją bardzo udaną. Podobnie było w przypadku niedrogiego serwera muzycznego RS3, dającego przedsmak tego, z czym możemy mieć do czynienia w przypadku topowych konstrukcji marki QAT, a do takich należy testowany MS5. Wiedziałem więc, czego mniej więcej mogę się spodziewać po MS5, a mimo to byłem miło zaskoczony intuicyjną i bezproblemową obsługą oraz napisanym przez programistów QAT-a interfejsem użytkownika dostępnym na dowolne przenośne urządzenia z Androidem lub iOS-em (jeśli chodzi o iOS-a, to wersja na iPhone'a wciąż jest niepełna). O ile model tańszy, czyli RS3, który testowałem wcześniej, był wyposażony w opcjonalny dysk twardy (opcja za dopłatą), o tyle dużo droższy MS5 w wersji podstawowej bazuje już nie tylko na wbudowanym dysku twardym o pojemności 2TB produkcji Western Digital, ale również na napędzie CD dostarczonym przez nie byle kogo, bo japońskiego TEAC-a. Wszystko to sprawia, że MS5 jest w pełni niezależnym i bardzo funkcjonalnym urządzeniem, dzięki któremu możemy zgrywać muzykę z płyt CD bezpośrednio do biblioteki muzycznej tworzonej na dysku twardym. MS5 działa w ten sposób, że do ripowania muzyki z płyt wykorzystuje oprogramowanie Accurate-Rip opierające się między innymi na procesie korekcji i odzysku danych, dzięki czemu utwory zgrane do formatu WAV mają brzmieć lepiej i dokładniej niż oryginał z płyty CD.

Solidność, jakość, wykonanie

Muszę przyznać, że podczas oględzin MS5 moją uwagę zwróciło wiele perfekcyjnie wykonanych detali. Dla zgodności wizualnej serii Radiance serwer muzyczny MS5 wyposażono w dokładnie taką samą obudowę, jak niedawno testowany przeze mnie wzmacniacz 575. Solidna i aluminiowa, stwarza wrażenie pancernego monolitu. Poza tym wewnątrz wkomponowano kratownicę ze stalowych płaskowników, służącą do montażu płytek drukowanych. Również te elementy mają wpływ na solidność całej konstrukcji. Aluminiowa obudowa wykonana jest z wielką precyzją i anodyzowana w pięciu atrakcyjnych wariantach kolorystycznych. Z przodu znalazła się tylko szczelina napędu CD i dioda kontrolna stanu pracy urządzenia. Z kolei tylny panel wyposażono w szereg gniazd – znalazły się tam trzy wejścia USB, jedno Ethernet, cyfrowe wyjście koaksjalne oraz po parze analogowych wyjść XLR i RCA. Główny włącznik sieciowy i włącznik praca/tryb czuwania ulokowano tuż nad gniazdem IEC wyposażonym w bezpiecznik. W zestawie oprócz pilota marki Apple znalazła się również antena Wi-Fi, którą należy podłączyć do wejścia USB znajdującego się z tyłu MS5. Poza tym w komplecie nie zabrakło również przedłużacza Wi-Fi, którego można użyć w sytuacjach wyjątkowych, gdzie zależy nam na specyficznym ustawieniu anteny lub też poprawie zasięgu poprzez ulokowanie jej z dala od urządzeń elektronicznych. Wnętrze MS5 podzielono na wiele różnych sekcji, ale szczególną uwagę zwraca zasilająca, ponieważ jest mocno rozbudowana. Nie gorzej prezentują się też wyjściowe analogowe obwody sygnałowe, które są godne najlepszych hi-endowych konstrukcji. Zresztą podobnie jest z sekcją cyfrową. Z kolei układ zasilający składa się z transformatora toroidalnego o sporej mocy i baterii kondensatorów o pojemności, jakie zwykle stosuje się nawet we wzmacniaczach. Naturalnie kondensatory są wyselekcjonowane i pochodzą od znanego producenta Rubycon. Wszystkie mostki prostownicze składają się z elementów dyskretnych, zastosowano też stabilizatory napięcia. Naturalnie linie zasilające dla sekcji sygnałowej analogowej, jak i sekcji sygnałowej cyfrowej są od siebie odseparowane, co pomaga w eliminacji ewentualnych zakłóceń. W torze cyfrowym zastosowano między innymi dwa cyfrowo-analogowe przetworniki AD1955 marki Analog Devices oraz pierwszorzędnej jakości foliowe kondensatory blokowe w towarzystwie wysokiej jakości elektrolitów pochodzących między innymi od Philipsa. Co ciekawe, w MS5 postawiono na tradycyjną metodę montażu poszczególnych części i tutaj raczej nie ujrzymy technologii SMD (tak jak to miało miejsce w dużo tańszym muzycznym serwerze RS3), a klasyczną pełnowymiarową strukturę z dwustronnie drukowanymi płytkami i zainstalowanymi poszczególnymi podzespołami elektronicznymi w montażu przewlekanym. Muszę przyznać, że szczególnie imponująco prezentuje się płytka z wyjściową sekcją analogową. W jej obrębie użyto najwyższej klasy rezystorów (te nieco przypominają sławne Millsy) oraz blokowe polipropylenowe kondensatory o małej pojemności. Tuż za aktywnymi układami wzmacniaczy operacyjnych użyto po parze blokowych kondensatorów typy MKS, tym razem marki WIMA. Z kolei charakterystyczne bipolarne elektrolity (z obudowami w zielonej folii) o większej pojemności pochodzące z serii Muse dostarczył Nichicon. Na potrzeby w pełni zbalansowanego toru sygnałowego użyto na wejściu czterech aktywnych jednostek w postaci wzmacniaczy operacyjnych marki Burr-Brown OPA627BP, takie same układy w ilości dwóch sztuk znalazły się na wyjściu – wszystkie wzmacniacze operacyjne ulokowano w 8-pinowych podstawkach (podstawki najpierw wlutowuje się w płytkę drukowaną, a potem umieszcza się w nich, lekko wciskając poszczególne układy scalone, co zapobiega ich przypadkowemu termicznemu przeciążeniu, ponieważ w ogóle nie biorą udziału w procesie lutowania). Na wspominanej kratownicy wykonanej ze stalowych wsporników ulokowano również napęd CD, model DV-W28SS firmy TEAC, a powyżej znalazł się dysk twardy o pojemności 2TB produkcji Western Digital.

Klarowność wysokiej próby

Przystępując do osłuchu MS5, moją szczególną ciekawość wzbudzała obietnica chińskiego producenta, jakoby przy zastosowaniu oprogramowania Accurate-Rip poszczególne albumy czy też utwory zgrane do plików WAV miały zabrzmieć lepiej od oryginałów z płyt dzięki procesowi eliminacji błędów poprzez korekcję i odzyskiwanie danych. Mając do dyspozycji takie urządzenie, jak QAT MS5, idę o zakład, że wiele osób mających po raz pierwszy styczność z tym serwerem muzycznym z pewnością zacznie przeczesywać swoją płytotekę w celu przeprowadzenia bezpośredniego porównania brzmienia z płyt CD i plików zgranych na dysk twardy znajdujący się na pokładzie MS5. Ja jednak test tego serwera muzycznego rozpocząłem od klasycznego odsłuchu, aby wyłapać jego cechy charakterystyczne i oswoić się z jego brzmieniem. Dopiero po kilku sesjach odsłuchowych nastąpiła ta szczególna chwila, kiedy to sięgnąłem po jedną z moich ulubionych pozycji w celu zgrania jej na dysk twardy MS5. Album "Merry Go Round" Freddy'ego Cole'a po prostu uwielbiam i znam każdy dźwięk na pamięć, toteż porównanie wersji z płyty CD z tą zgraną do pliku WAV było dla mnie zwykłą formalnością. Tuż po załadowaniu płyty do szczeliny napęd TEAC wchłonął ją niemal bezszelestnie, a na ekranie tabletu, naturalnie z wcześniej zainstalowanym oprogramowaniem marki QAT, wyświetlił się komunikat informujący o możliwości ripowania płyty, co też zrobiłem. Po kilku minutach płyta została zgrana na dysk twardy MS5 i wtedy mogłem przystąpić do porównywania obydwu wersji tego znakomitego jazzowego albumu z rewelacyjnym wokalem Freddy'ego Cole'a. Już podczas odsłuchu pierwszego utworu najpierw z CD, korzystając z wbudowanego napędu w MS5, a potem z wersji dostępnej z pliku WAV z twardego dysku, udało mi się wyłapać tyle różnic, że postanowiłem pójść za ciosem i przesłuchałem niemal cały album. Robiłem to w ten sposób, że każdy kolejny utwór najpierw słuchałem z krążka CD, a następnie z kopii znajdującej się na dysku twardym. Przekonałem się więc na własne uszy, że zapewnienia producenta o lepszym brzmieniu płyt zgranych na dysk twardy w formacie WAV są prawdziwe. Dla mnie różnica była ogromna, oczywiście na korzyść wersji zripowanej. Każdy kolejny utwór odtwarzany zaraz po wersji czytanej z CD brzmiał znacznie lepiej. Słychać to było przede wszystkim w zakresie wysokich tonów, plastyki i barwy brzmienia. Poprawie uległa stereofonia i klarowność reprodukcji w pełnym zakresie pasma akustycznego. Moją szczególną uwagę zwróciły wygasające talerze perkusyjne – każde muśnięcie, ale i subtelniejsze czy mocniejsze uderzenie miało swoje miejsce w czasie, bez zbyt szybkiego wygaszania czy nadmiernego przeciągania, a rozchodzące się wibracje były tak precyzyjnie zaznaczone, zwłaszcza w skali mikro, że w bezpośrednim porównaniu z wersją CD nie miałem wątpliwości o wyższości kopii znajdującej się na dysku twardym MS5 nad CD. MS5 ma w sobie ogromny potencjał, ponieważ będzie w stanie poprawić brzmienie niemal każdej płyty z Waszej kolekcji, poza tym dzięki sekcji cyfrowej wysokiej klasy, a także analogowym układom wyjściowym nie zepsuje tej wysokiej jakości uzyskanej z pliku czytanego z dysku twardego. Można by więc rzec, że jest to swego rodzaju domowe urządzenie służące do remasteringu nagrań z płyt CD. Podczas innego porównania jakie przeprowadziłem, płytę CD odtwarzałem za pośrednictwem Ayona CD-3s, a więc znakomitego austriackiego źródła z lampowymi sekcjami wyjściowymi, by potem porównać ją z wersją czytaną z pliku WAV dostępną za pośrednictwem MS5. W tym przypadku również wersja CD zabrzmiała gorzej niż ta odtwarzana z pliku WAV na dysku twardym MS5. Szczególnie duże różnice usłyszałem w zakresie wysokich tonów, ponieważ te w wersji z pliku WAV, oprócz tego że cechowały się większą rozdzielczością (miałem większy wgląd w każdy, nawet najmniejszy niuans), to okazały się jeszcze gładsze, bardziej plastyczne i na swój sposób tak cyzelowane, że w takiej wersji tego fenomenalnego albumu jeszcze nigdy nie słyszałem. Poza tym barwa dźwięku, zwłaszcza w zakresie średnich tonów, również dała o sobie znać, zwłaszcza w kontekście bogactwa i otwartości – porównać ją mogłem już tylko do jazzowych koncertowych wykonań na żywo. MS5 brzmi doskonale z różnego typu plikami, ale wszystko będzie zależało od ich jakości, a w przypadku kiedy dokonujemy kopiowania utworów z oryginalnej płyty CD właśnie za pośrednictwem MS5, mamy gwarancję, że pliki te zostaną pozbawione błędów, co zdecydowanie przełoży się później na jakość reprodukowanego dźwięku. MS5 z wielką łatwością wychwytuje z muzyki wszelkie niuanse, powodując, że podczas odsłuchu mamy nieodparte wrażenie obcowania z muzyką bogatszą w różnego rodzaju detale. Wygląda to tak, jak byśmy większość znanych nam niemal na pamięć nagrań nagle odkryli na nowo. Według mnie MS5 oferuje nową jakość w odtwarzaniu muzyki, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę jego cenę, a do tego porównamy z nawet dużo droższymi konstrukcjami wśród klasycznych odtwarzaczy CD. Cały fenomen MS5 polega właśnie na procesie kopiowania muzyki z płyt CD, dzięki czemu odtwarzane potem utwory brzmią o niebo lepiej niż oryginały czytane z krążka CD. Jako przykładem mógłbym tutaj posłużyć się nie tylko znakomitym jazzem w wykonaniu zespołu towarzyszącego Freddy'emu Cole'owi, ale też innymi płytami, które postanowiłem zgrać na dysk twardy MS5. Równie ogromne wrażenie wywarł na mnie dźwięk klawesynu, na którym zagrał wybitny japoński organista i klawesynista Masa'aki Suzuki – w zasadzie odkryłem go na nowo, zwłaszcza w jego najbardziej skomplikowanych brzmieniowo mikrowarstwach. Słuchając tego instrumentu za pośrednictwem MS5, odniosłem nieodparte wrażenie, jakby ktoś nagle zdjął z moich kolumn delikatną, jedwabną kotarę, która subtelnie gasiła brzmienie w obszarze najdrobniejszych szczegółów z zakresu wysokich tonów. To powodowało, że brzmienie wielu wcześniej znanych mi utworów usłyszałem na nowo, a to jest wielka rzecz!

Podsumowanie

Model MS5 niewątpliwie jest konstrukcją godną wysokich not nie tylko za jakość brzmienia, ale przede wszystkim za funkcjonalność i prostotę obsługi. Wykonanie jest godne najlepszych urządzeń z najwyższej półki cenowej, zwłaszcza jeśli chodzi o elektronikę. Ten chiński serwer muzyczny posiada wysokiej klasy tor cyfrowy i analogowy oraz zasilający, co niewątpliwie przekłada się na jakość dźwięku. MS5 wyróżnia się tym, że zripowane za jego pośrednictwem utwory do plików WAV brzmią zdecydowanie lepiej niż oryginały z krążka CD. Tak więc oprócz streamingu muzyki MS5 może również służyć jako domowe urządzenie do przeprowadzania swego rodzaju remasteringu mającego spory wpływ na poprawę dźwięku z ulubionych płyt. MS5 pokazuje ogromny potencjał, jaki niesie ze sobą odtwarzanie nieskompresowanych plików muzycznych zapisanych na dysku twardym. Ale jak ten przypadek pokazuje, podstawowym warunkiem do spełnienia jest wysoka jakość samego pliku, a z tym może być już różnie, zwłaszcza jeśli płyty zgrywamy na dysk twardy za pomocą komputera, a potem przerzucamy na dysk twardy MS5 lub też czytamy z pendrive'a. Cała przewaga MS5 polega właśnie na procesie zgrywania plików z płyt CD na dysk twardy, opracowanym przez programistów QAT Audio Technology i to właśnie w tym momencie każdy kolejny utwór otrzymuje nową jakość, której po prostu MS5 już później nie zepsuje.

Werdykt: QAT MS5

★★★★★ Znakomite wykonanie godne najlepszych hi-endowych urządzeń. Wzorcowa jakość brzmienia plików zgranych z płyt CD