Sennheiser IE 80 S
Nowe dokanałówki Sennheisera IE 80 S kryją w zanadrzu kilka niespodzianek, dzięki którym mają szansę stać się ulubionymi mobilnymi słuchawkami wielu melomanów
- Data: 2017-11-07
- Autor: Marcin Gałuszka
Sennheiser nie dzieli swojej oferty w oczywisty sposób. Jeśli ktoś szuka słuchawek dokanałowych tej firmy, powinien zajrzeć i pod "Słuchawki do telefonu", i pod "Muzykę i rozrywkę", a nawet pod "Audio domowe" i "High-end". W tej ostatniej grupie znajdują się flagowce IE 800, do których dopiero co dołączyły IE 800 S. Literka "S" w nazwie oznacza ulepszoną wersję danego modelu, jego następcę. Pojawia się ono także w oznaczeniu innych produktów niemieckiego producenta, w tym opisywanego tu modelu IE 80 S, sukcesora słuchawek IE 80, które z kolei zastąpiły udany i wielokrotnie wyróżniany model IE 8. W pewnym sensie mamy więc do czynienia z nową wersją "klasyka". Pora sprawdzić, czy równie udaną.
Budowa i konfiguracja
Kształt "esek" jest z grubsza taki sam, jak modelu IE 80. Elementy ze stali nierdzewnej wtopione w obudowę z tworzywa są wyraźnie mniejsze i delikatnie wypukłe. Od razu w oczy rzuca się też czerwona "opaska" oznaczająca prawy kanał. Wygląda to wszystko bardziej na lifting niż faktyczną zmianę designu, ale kierunek bez wątpienia jest dobry. Główne cechy konstrukcyjne, jak wielkość i rodzaj przetworników, a także najważniejsze parametry są w zasadzie takie same. Ponownie zastosowano wymienny kabel, niestety bez pilota i mikrofonu. Co prawda producent obiecuje, że będzie można taki dokupić, ale przy tej cenie słuchawek drugi kabel powinien być częścią wyposażenia podstawowego. Na innych akcesoriach na szczęście nie oszczędzano – naliczyłem trzy pary pianek Comply i siedem (razem z tymi już nałożonymi na tulejki i umieszczonymi w pokrowcu) par wkładek silikonowych, specjalne zauszniki mające poprawić komfort noszenia, jako że "osiemdziesiątki" to konstrukcja OTE (Over the Ear), a więc przeznaczona do noszenia z kablem za uchem, a do tego specjalny czyścik/śrubokręt służący do usuwania zanieczyszczeń i regulacji barwy dźwięku. Ta ostatnia ma postać maleńkich pokręteł z wycięciami, więc bez specjalnego narzędzia się nie obejdzie. Skalę oznaczono pięcioma maciupkimi kreskami, od najmniejszej do największej, co oznacza przyrost niskich tonów. Producent podkreśla nieprzeciętne możliwości "esek" w pasywnym tłumieniu szumów zewnętrznych, sięgające 26dB. Faktycznie, izolacja odgłosów zewnętrznych jest bardzo dobra, ale uwagę zwraca coś jeszcze, a mianowicie niebywały wręcz komfort noszenia tego modelu. Słuchawki te wprost genialnie "trzymają się" ucha, co w połączeniu z ich lekkością sprawia, że bardzo szybko się o nich zapomina. Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie żadnego modelu dokanałowego, który byłby równie wygodny.
I jeszcze słowo o konfiguracji testowej. Sennheiser jakiś czas temu stworzył aplikację, która jest bardzo dobrym uzupełnieniem słuchawek mobilnych tego producenta, zwłaszcza że pozwala na dostęp do konta w serwisie Tidal i jest kompatybilna z dyskami sieciowymi (funkcja Remote Music). Obsługuje pliki MP3, AAC, FLAC, OGG i WAV. Gdyby ustawienia oferowane przez same słuchawki okazały się niewystarczające, zawsze można skorzystać z wbudowanego w aplikację korektora – dostępne są zarówno gotowe presety, jak i możliwość samodzielnego dostosowania krzywej charakterystyki. Słuchawki można spokojnie podłączyć wprost do gniazda minijack w telefonie, jednak wykorzystanie zewnętrznego, ultrakompaktowego DAC-a/wzmacniacza słuchawkowego marki Ultrasone o nazwie NAOS pokazało, że z Samsunga Galaxy S7 i słuchawek IE 80 S da się wyciągnąć jeszcze lepszy dźwięk.
Jakość brzmienia
Możliwość zmiany charakterystyki częstotliwościowej modelu IE 80 S to bez wątpienia jego największy atut. Dzięki temu dźwięk można ustawić albo na "analizę" – co skutkuje wyraźnym skupieniem na wysokotonowym detalu i transjentach, wzmocnieniem energii sopranów i wyraźniejszą mikrodynamiką – albo przeciwnie, zorientować je na bas, ocieplenie, obszerność. Jest też oczywiście miejsce na coś w rodzaju złotego środka, mniej więcej na, nomen omen, środku skali mikropokręteł. Zapewnia on całkiem naturalnie, soczyście i czysto brzmiące instrumenty, wystarczającą ilość basu oraz wysmukłe i łagodne wysokie tony. Jest najbardziej audiofilski, przynajmniej w tym sensie, że najlepiej sprawdza się z audiofilskimi nagraniami, ale nie znaczy to, że ustawienia skrajne nie mają racji bytu. Czynnikiem decydującym o wyborze konkretnej sygnatury będzie z jednej strony nagranie, a z drugiej gust, a może także nastrój słuchacza.
Trzeba przyznać, że jak na dokanałówki, IE 80 S potrafią zagrać naprawdę potężnie. Jeśli ktoś zdecyduje się na opcję skrajnie basową, musi liczyć się z delikatnym pogorszeniem przejrzystości, przymgleniem, nieco ograniczoną ilością pogłosu towarzyszącego instrumentom operującym w górze skali, a także jakby minimalnym spowolnieniem tempa – efekt ten odnotowałem zarówno podczas odsłuchu "Luminol" Stevena Wilsona (FLAC 24/96), jak i, w jeszcze większym stopniu, "The Numbers" Radiohead (FLAC 24/48). W zamian dostanie jednak intensywność i istotne rozciągnięcie niskich tonów, w wielu wypadkach wolne od kłopotów z brakiem kontroli i rezonansowego "przebrzmiewania". Co ciekawe, całkiem nieźle sprawdza się to w nagraniach akustycznych, w przypadku muzyki granej przez małe składy i zarejestrowanej z pietyzmem, aczkolwiek aby poprawnie zrekonstruować tzw. atmosferę i akustykę, potrzebny jest już lepszy wgląd w nagranie, bardziej wnikliwa analiza. Co wtedy? Bierzemy malutki śrubokręcik do ręki i kręcimy, zatrzymując się np. między trzecią i czwartą kreską na skali. Prezentacja staje się wówczas mniej duszna, lżejsza, bardziej rześka i przejrzysta. Ważne, by zatrzymać się w momencie, w którym ilość szczegółów idzie w parze z przyjemnością przekazu. Niestety nie można tego robić "w locie", tzn. z włożonymi w uszy słuchawkami. Bardziej "sterylna" charakterystyka może się przydać przy korzystaniu ze streamingu – sprawdziłem to z uruchomionym na Galaxy S7 serwisem Apple Music – ale, co ciekawe, nie musi, bo różnice w zmianie charakterystyki są tu znacznie mniej odczuwalne niż z materiałem hi-res.
Podsumowanie
IE 80 S oferują sporą dawkę solidnego, rasowego dźwięku. To, w którą stronę z nim pójdziemy, zależy tylko od nas. Raz jeszcze podkreślam niezwykły jak na słuchawki dokanałowe komfort ich noszenia. Prawidłowo włożone do ucha, stają się jakby jego brakującą częścią. Dla modelu mobilnego nie ma lepszej rekomendacji.
Werdykt: Sennheiser IE 80 S
Czytaj testy z tego wydania
- Avantgarde Zero Tail Activ XD
- Bowers & Wilkins 805 D3
- Cyrus Stream X Signature
- Dynaudio Special Forty
- iFi Audio iCAN SE
- JBL Boombox
- Krüger&Matz Street 2 Wireless
- Leema Acoustics Elements DAC
- Marantz SR6012
- NuPrime DAC-9
- NuPrime IDA-16
- Samsung The Frame
- Sennheiser IE 80 S
- Sonus faber Guarneri Tradition
- Taga Harmony TTA-1000
- Ultrasone Edition M Black Pearl i Naos