Ultrasone Signature Studio
Czy słuchawki stworzone do studia nagraniowego mogą zainteresować audiofila? Sprawdzamy to na przykładzie nowego modelu Signature Studio firmy Ultrasone
- Data: 2017-06-20
- Autor: Marcin Gałuszka
Bawarscy specjaliści z fabryki Ultrasone mają ręce pełne roboty. Firma wyrasta na kolejnego niemieckiego (obok Sennheisera i Beyerdynamica), liczącego się w świecie producenta słuchawek. Nic dziwnego, skoro w katalogu ma takie znakomitości, jak limitowane Edition 5. No dobrze, HE1 to może nie są, ale i tak spustoszą niejeden portfel. Wróć – spustoszyłyby, gdyby były jeszcze dostępne. Fakt, że te 555 nauszników za ok. 15 tys. złotych rozeszło się na pniu, najlepiej świadczy o tym, iż Ultrasone stać na rzeczy wielkie. Wróćmy jednak na ziemię i sprawdźmy, co takiego mają do zaoferowania nowe słuchawki tej firmy o przeznaczeniu, jak sama nazwa wskazuje, studyjnym – model Signature Studio.
Budowa
Wzorniczo Signature Studio nie przypominają ani Edition 5, ani żadnego z pozostałych modeli należących do tej linii. W sumie nic dziwnego, bo to słuchawki przeznaczone do zastosowań profesjonalnych, acz warto zauważyć, że choć przynależą do serii Signature (są poniekąd skromniejszą wersją modelu Signature Pro), to przywodzą na myśl inne "killery" Ultrasone, a mianowicie Tribute 7 (tych z kolei wyprodukowano 777 sztuk). W Signature Studio zastosowano bardzo podobne rozwiązania konstrukcyjne: przetworniki z 40mm membranami z folii mylarowej, z napyloną warstwą tytanu, do tego neodymowe magnesy z ekranowaniem chroniącym przed szkodliwym oddziaływaniem pola elektromagnetycznego (w nomenklaturze Ultrasone zabieg ten nosi nazwę ULE, czuli Ultra Low Emission), a także autorską technologię S-Logic Plus, dzięki której słuchawki oferują szeroką scenę i sugestywną gradację planów (chodzi o przesunięcie osi przetworników względem uszu, dzięki której poza wyżej wspomnianymi wrażeniami przestrzennymi słuchacz zyskuje także gwarancję ochrony narządu słuchu przed uszkodzeniem w następstwie zbyt wysokiego ciśnienia akustycznego). Ponadto, jak zapewnia producent, dzięki S-Logic można operować głośnością 3–4dB niższą, by zapewnić taką samą, postrzeganą przez użytkownika głośność. Zmniejsza to poziom zmęczenia, co w przypadku słuchawek do zastosowań profesjonalnych (długie studyjne sesje) ma niebagatelne znaczenie.
Do wysokiego komfortu w trakcie nawet wielogodzinnych sesji odsłuchowych przyczynia się także fizyczna konstrukcja Signature Studio, w szczególności takie elementy, jak miękki skórzany pałąk i waga wynosząca 290g. Ta ostatnia jest efektem zastosowania wysokiej jakości wytrzymałego tworzywa (elementy regulacji, widełki i muszle), które łatwo będzie utrzymać w czystości, co niewątpliwie przyda się podczas intensywnego użytkowania słuchawek w terenie. Wspomniałem o skórzanym pałąku – podobny oddychający materiał zastosowano na padach, co w zasadzie eliminuje niekomfortowe pocenie się uszu. Konstrukcja jest składana (muszle obracają się o 90 stopni, całość można złożyć w "rogalik") i zamknięta, efektywnie odcina użytkownika od dźwięków z zewnątrz, za co odpowiada m.in. spory nacisk na uszy, ale o niewygodzie nie ma mowy, w pełni usatysfakcjonowani będą nawet okularnicy.
Do zestawu dołączono wszystkie akcesoria, które przydadzą się zwłaszcza profesjonalnemu użytkownikowi Signature Studio: 3-metrowy, częściowo skręcony spiralnie kabel, zakończony jackiem 6,3mm, do stosowania w studiu, oraz drugi, krótszy (1,2m) przewód z 3,5mm minijackiem do podłączenia do notebooka, urządzenia nagrywającego czy interfejsu audio (obydwa kable są bardzo solidne), a ponadto zapasowa para padów. Wszystkie złącza kabli wyposażono w bagnety, co likwiduje ryzyko przypadkowego rozłączenia. Signature Studio dostarczane są w trwałym skórzanym etui, które umożliwia bezpiecznie przewożenie zarówno słuchawek, jak i kabli.
Jakość brzmienia
Z nazwą tego modelu Ultrasone się nie wysiliło, ale w sumie nie musiało – studyjna sygnatura ujawnia się momentalnie. Jej znak rozpoznawczy to czysty, żywy, niczym nieskrępowany dźwięk. Czym to się różni od tego, co oferują konstrukcje o stricte audiofilskim rodowodzie? Ano tym, że Signature Studio właściwie nie mają własnego charakteru. Ultrasone niczego nie starają się upiększać, są bardzo bezpośrednie i ekspresyjne. Bez względu za zakres pasma akustycznego Signature Studio przekazują dźwięki dobitnie, z dużą energią i swobodą. W każdym podzakresie są też precyzyjne i neutralne. Neutralności nie należy tu mylić z obojętnością, brakiem zaangażowania czy "bezpłciowością". Różnicowanie nagrań wypada bardzo dobrze. Od razu można się domyślić, że na nowym albumie Diany Krall "Turn Up The Quiet" poziom "peaków" wyrównano od linijki do -0.00dB – jest głośno, ale na szczęście z dynamiką nie dzieje się nic złego, a rekonstruowanie jej skali przez słuchawki Ultrasone jest wzorowe. Równowaga między "dużymi" i "małymi" dźwiękami jest bezbłędna; to, co dzieje się w skali makro, nie przykrywa bardziej subtelnych informacji. Przed rejestracją wokalu Diana zapewne przepłukała gardło i przeczyściła nos, ale gdzieniegdzie, choćby w utworze "Isn't It Romantic", słychać tę charakterystyczną nosowość, podobnie jak i różne świszczenia, mlaśnięcia itp. Z Signature Studio na uszach nie sposób puścić jakiegoś "byka" w nagraniu – już to wystarczy, by tymi słuchawkami zainteresowali się profesjonaliści, ale także ci miłośnicy dobrego brzmienia, którzy lubią mieć wszystko "podane na tacy".
Jeśli miałbym wskazać jedną tylko cechę, która odróżnia Signature Studio od większości typowych słuchawek z podobnego zakresu cenowego, to byłaby to przezroczystość. Dzięki niej Ultrasone są w stanie niemal wniknąć do, nomen omen, studia i pokazać szczegóły, które wcześniej mogły umykać naszej uwadze. Co ciekawe, pomimo analityczności i otwarcia, słuchawek tych nie odbiera się jako "tnących po uszach". Góra pasma jest i analityczna, i gładka zarazem, średnica czysta i może tylko delikatnie ocieplona, a bas, choć nie wpada do Hadesu, naprawdę solidnie fundamentuje przekaz.
Signature Studio nie tyle kreują takie aspekty brzmienia, jak przestrzeń czy dynamika, ile po prostu przekazują wiernie to, co zarejestrowano w studiu. Bez dawania forów którejś z części pasma, bez wybujałej przestrzeni i sztucznego podgrzewania barw. Pouczające może być np. porównanie z na wskroś audiofilskim, topowym modelem Denona AH-D7200, który pewne rzeczy wyraźnie upiększa – Ultrasone nie oferują tak gęstego, nasyconego pod względem barw przekazu, ich przestrzeń nie eksponuje tak wyraźnie głębi sceny. To nie są słuchawki ze swoją (czy raczej ich projektantów) wyraźną wizją, tu rządzi "prawda obiektywna", w ramach której nie mieszczą się nawet te niezwykle miłe dla ucha odstępstwa od neutralności.
Podsumowanie
Bawarscy specjaliści z fabryki Ultrasone mogą zacierać ręce z radości. Firma odnosi same sukcesy, a Signature Studio to kolejny udany model, nie tylko dla realizatora, ale też doświadczonego audiofila. Oby tylko nie okazało się, że w Wielenbach ktoś wpadł na szatański pomysł wyprodukowania tych słuchawek w ilości 666 sztuk...
Werdykt: Ultrasone Signature Studio
Czytaj testy z tego wydania
- AKG N90Q
- Artech The Boss
- Audio Research CD6
- Furutech The Roxy-E
- Heed Elixir
- iFi Audio nano iDSD LE
- KBL Sound Synchro Master Power i Reference Power Distributor RPD
- Klipsch RSB-14
- Krüger&Matz Path 5.0 + SUB
- Musical Fidelity V90-DAC
- NAD C338
- Paradigm Persona Sub
- Pioneer SE-CH9T
- Samsung QLED Q8
- Polk Audio T50, T30, T15
- Soulines Satie DCX
- Ultrasone Signature Studio
- ZYX R100 Ultimate
- Denon D-M41