Onkyo R-N855
Miniaturyzacja urządzeń audio zmierza w obiecującym kierunku, czego dowodzi przemyślany dwukanałowy amplituner R-N855
- Data: 2017-04-19
- Autor: Arkadiusz Ogrodnik
Japońskie Onkyo mocno doinwestowało ostatnio sektor urządzeń charakteryzujących się minimalistyczną konstrukcją i, co za tym idzie, dużo uwagi poświęciło wzmacniaczom pracującym w klasie D. Testowany amplituner sieciowy ma przede wszystkim zapewnić komfort użytkowania i, mimo swoich niewielkich gabarytów, być jednostką wszechstronną. Producent zadbał o komunikację bezprzewodową, więc na pokładzie R-N855 znalazł się moduł Bluetooth, a także Wi-Fi. Możliwe jest odtwarzanie plików DSD do 11,2MHz z sieci, jak również formatów FLAC czy WAV z urządzeń przenośnych. Generalnie model R-N855 zaprojektowano z myślą o integracji z innymi komponentami wchodzącymi w skład minimalistycznej instalacji – producent oferuje również odtwarzacz CD C-755 oraz dwudrożne, niewielkie kolumny podstawkowe D-175, tworzące razem z Onkyo R-N855 ładnie prezentujący się, zintegrowany wzorniczo, pełnowartościowy system stereo.
Przemyślany minimalizm
Wzmacniacze klasy D już na stałe zagościły w przeróżnych urządzeniach produkowanych przez Onkyo. Po przychylnym przyjęciu przez rynek amplifikacji tego rodzaju pracującej w niektórych modelach amplitunerów wielokanałowych nadszedł czas, aby takie wzmacniacze zaimplementować w kolejnych urządzeniach, przede wszystkim w tych, gdzie już w fazie projektu kładzie się nacisk na ograniczenie gabarytów i masy. Niewątpliwie Onkyo R-N855 zasługuje na miano jednego z najmniejszych komponentów obecnie produkowanych przez Japończyków, więc siłą rzeczy w jego przypadku należało wykorzystać dobrodziejstwa, jakie niosą ze sobą stopnie końcowe oparte na wzmacniaczach klasy D.
Model R-N855 dysponuje mocą 70W na kanał, ale, co warto podkreślić, moc tę osiąga przy 4-omowym obciążeniu, więc wybór padł nieprzypadkowo właśnie na wzmacniacz klasy D, charakteryzujący się znacznie wyższą sprawnością od konstrukcji pracujących w klasie AB, wymagających znacznie bardziej wydajnego układu zasilającego. Prawda jest jednak taka, że również w przypadku amplifikacji klasy D zasilanie ma duże znaczenie, co Japończycy udowodnili już, wypuszczając udane, dobrze brzmiące modele wśród amplitunerów wielokanałowych z wyższej i średniej półki cenowej. Tajemnica dobrego brzmienia tkwi po części w samej konstrukcji stopni wyjściowych, ale też w układzie zasilania. W Onkyo zrezygnowano z powszechnie stosowanego w tego typu wypadkach impulsowego układu zasilającego. W jego miejsce użyto klasycznego transformatora wraz z układem prostowniczym i magazynem składającym się z wysokiej jakości kondensatorów elektrolitycznych, dedykowanych do wzmacniaczy audio. To właśnie dzięki transformatorowi liniowemu udało się zmniejszyć ilość zniekształceń. Prawdą jest też, że musi to być solidna i wydajna jednostka, więc samo trafo jest ciężkie i wcale nie takie małe, ale w przypadku R-N855 projektanci znaleźli jeszcze pewną ilość miejsca do zagospodarowania dla wspomnianego transformatora.
Testowany amplituner ma konstrukcję modułową; takie podzespoły, jak dalsza część układu zasilania (z pominięciem transformatora), a także stopnie końcowe klasy D znalazły się na osobnych płytkach drukowanych. Podobnie zresztą postąpiono z sekcją cyfrową, która dodatkowo otrzymała osobny tor zasilający, bazujący na układzie impulsowym, obsługującym również obwody sterowania i logiki. Płytkę ze wzmacniaczem pracującym w klasie D ulokowano pionowo i wyposażono w dwa niewielkie aluminiowe radiatory połączone ze spodnią, stalową platformą za pomocą pasków przewodzących ciepło, co pozwoliło nieco zwiększyć powierzchnię oddającą ciepło w razie, gdy wzmacniacz będzie zmuszany do pracy przy maksymalnej mocy przez dłuższy czas. Dzięki temu zrezygnowano z wentylatora, po który czasem sięgają niektórzy producenci, aby zachować pewien margines bezpieczeństwa, nawet w przypadku wzmacniaczy klasy D. Układ regulacji głośności zrealizowano na układzie aktywnym. Na uwagę zasługuje też sekcja cyfrowa, w której wykorzystano przetwornik cyfrowo-analogowy Asahi Kasei AKM-AK4490, zdolny do pracy z maksymalną częstotliwością 768kHz i rozdzielczością 32-bitów. Jakby tego było mało, konstruktorom Onkyo udało się jeszcze wrzucić na płytkę drukowaną z wejściami analogowymi niewielki moduł z przedwzmacniaczem gramofonowym, obsługującym wkładki typu MM. Wnętrze wykonane z naciskiem na minimalizm prezentuje się jednak solidnie. Terminale wyjściowe ze stopni końcowych są pojedyncze, najważniejszy jest jednak fakt, że R-N855 może bezproblemowo współpracować z kolumnami głośnikowymi o 4-omowej impedancji znamionowej.
Zwinny, z audiofilskim sznytem
Onkyo R-N855 jest na tyle wydajny, że spokojnie może napędzić 4-omowe kolumny charakteryzujące się niezbyt wysoką skutecznością. Z tego względu wybór w zakresie zespołów głośnikowych mogących współpracować z tym wzmacniaczem znacznie się poszerza. Podczas testu wykorzystałem kilka różnych konstrukcji, zarówno spośród kolumn wolnostojących, jak i tych przeznaczonych na podstawkę. Bez względu na efektywność napędzanych kolumn czy też impedancję znamionową ewidentnie było słychać w brzmieniu Onkyo spore możliwości klasy D. Tego typu wzmacniacze mają w sobie wigor, świetnie reagują na zmieniający się rytm i przede wszystkim dają zdecydowanie większe poczucie mocy w porównaniu nawet z mocniejszą jednostką klasy AB. Obecnie produkowane wzmacniacze klasy D oferują porównywalne brzmienie z klasą AB, choć muszę przyznać, że z takimi osiągami można się spotkać w przypadku znacznie droższych konstrukcji. W przedziale cenowym, w jakim znalazł się R-N855, od wzmacniaczy nie jest jeszcze wymagana aż taka neutralność czy wierność, jak w przypadku amplifikacji klasy high-end za znacznie większe pieniądze. Mimo to ten japoński amplituner stereofoniczny potrafił mnie pozytywnie zaskoczyć. Dźwięk określiłbym jako dysponujący neutralną temperaturą, co szczególnie słychać było podczas odtwarzania materiału muzycznego złożonego głównie z utworów opartych na instrumentach dętych, smyczkowych i szarpanych – w muzyce jazzowej i klasyce Onkyo nie wykazał się jakąś ponadprzeciętną wirtuozerią, zwłaszcza w kwestii operowania barwą, ale z drugiej strony brzmienie miało więcej niż przyzwoitą plastykę – pod tym względem R-N855 zaprezentował poziom nawet znacznie droższych konstrukcji.
W przypadku tego amplitunera zdecydowanie rządzi rytm i jest to jego największą zaletą, bo każdy gatunek muzyczny otrzymuje właściwą dawkę energii, więc obojętnie czy sięgniecie po mocny rock, czy muzykę rodem z parkietu – filigranowy R-N855 zaskoczy Was sporym potencjałem, jakim dysponuje w zakresie reprodukcji dynamiki. Zakres wysokich tonów wydał mi się najbardziej interesujący, bo tutaj po raz kolejny znalazłem potwierdzenie tego, że klasa D zaczęła dorównywać konstrukcjom klasy AB – góra pasma odtwarzana była klarownie, bez nadmiernej agresji i metalicznego nalotu, ładnie wkomponowując się w tony średnie. Muszę jednak zaznaczyć, że po urządzeniu w tej cenie przyszły użytkownik nie powinien się spodziewać oszałamiającej rozdzielczości i to bez względu na to, z jakiej klasy wzmacniaczem będziemy mieć do czynienia.
Onkyo potrafi odtwarzać muzykę w formacie DSD i owszem, słychać klasę brzmienia w porównaniu z CD czy też plikami niższej jakości, ale żeby w pełni cieszyć się z dźwięku w DSD, należy liczyć się z inwestycją w znacznie droższe i bardziej zaawansowane urządzenia. Tak czy inaczej, R-N855 daje nam możliwość posmakowania muzyki z bezstratnych plików i sam fakt, że już na tym poziomie słychać różnice w dźwięku zasługuje na uznanie. W kwestii reprodukcji zakresu niskich tonów Onkyo osiąga w swoim zakresie cenowym bardzo dobry wynik – bas cechuje się nienaganną kontrolą, świetną dynamiką i przede wszystkim okazuje się na tyle zróżnicowany, że kiedy sięgałem po utwory z muzyką jazzową, zwłaszcza w wykonaniu Lee Ritenoura, mogłem w pełni cieszyć się z dźwięku kontrabasu, perkusji czy też gitary basowej. Panorama dwukanałowa budowana przez R-N855 oparta jest na rzetelnie zorganizowanej scenie dźwiękowej, z wokalami wysuniętymi nieco do przodu, co sprawia, że pojawia się bardziej zróżnicowana głębia, zwłaszcza pod względem odległości między poszczególnymi źródłami pozornymi. Stereofonia jest niewątpliwie mocną stroną testowanego urządzenia, bo nawet rozmiary konkretnych instrumentów są zbliżone do tego, co możemy usłyszeć za pośrednictwem znacznie droższych urządzeń.
Warto wiedzieć
Rzut oka na układ chłodzenia zastosowany w amplitunerze R-N855 w bardzo przystępny sposób obrazuje, jak wysoką sprawnością dysponują wzmacniacze pracujące w klasie D. W przypadku tego typu konstrukcji straty cieplne są znacznie niższe, wobec czego tranzystory końcowe dla osiągnięcia stabilności termicznej (innymi słowy prawidłowego chłodzenia) nie wymagają aż tak wydajnych radiatorów odbierających nadmiar ciepła, charakteryzujących się sporą powierzchnią. W modelu Onkyo R-N855 użyto miniaturowych, wręcz symbolicznych aluminiowych radiatorów (każdy kanał dysponuje własnym). Jeśli użyto by w tym amplitunerze amplifikacji klasy AB, to nie starczyłoby już miejsca nie tylko na sam wzmacniacz, ale przede wszystkim na spory, aluminiowy radiator, którego powierzchnia musiałaby być zdecydowanie większa.
Podsumowanie
Onkyo R-N855 zasługuje na uznanie, przede wszystkim za sprawą uniwersalności w czytaniu różnego rodzaju plików muzycznych, w tym tych pochodzących z formatu DSD. Generalnie za niewielkie pieniądze mamy możliwość odsłuchu i porównania muzyki w różnej jakości, odtwarzanej z różnych źródeł, w tym dysku twardego podpiętego do wejścia USB czy też strumieniowaną z przenośnych urządzeń, takich jak smartfon czy tablet. Onkyo jest na tyle wydajnym wzmacniaczem, że spokojnie można go połączyć z wymagającymi zespołami głośnikowymi pochodzącymi z wyższej półki cenowej, a i tak dobrze je napędzi i dostarczy niemałych wrażeń, a to już świadczy o sporym potencjale tego niewielkiego wzmacniacza. Obecnie klasa D daje spore możliwości i w Onkyo skrzętnie to wykorzystano, co zaowocowało jedną z lepiej brzmiących konstrukcji w tej cenie.
Onkyo dysponuje przyjemnym dla ucha, poukładanym i zrównoważonym brzmieniem, może nie tak finezyjnym, jak w przypadku wzmacniaczy klasy AB (odnoszę się do konstrukcji w cenie dochodzącej nawet do 8 tys. złotych), ale mimo wszystko o dobrej plastyce i neutralnej barwie, dzięki czemu cieszyć można się z brzmienia również bardziej skomplikowanych gatunków muzycznych.
Werdykt: Onkyo R-N855
Czytaj testy z tego wydania
- Arcam Solo Movie 2.1
- Ayon Spitfire
- Creative iRoar Go
- DALI Spektor 6
- Dynavoice Magic F-5 Ex
- Hegel Mohican
- JBL Flip 4
- KEF LS50 Wireless
- Kryna Spca5
- Marantz PM-10
- Onkyo R-N855
- Polk Audio RTi A9
- Polk Audio TSx440T, 220B, 250C
- Sennheiser PXC 550 Wireless
- Taga Harmony HTA-2000B v.2
- Teac TN-300
- Unison Research S6
- Xavian Jolly
- ZYX R50 Bloom 3