Sony HAP-S1
W swoim nowym zintegrowanym odtwarzaczu muzycznym Sony zrezygnowało ze streamingu na rzecz wbudowanego dysku twardego. Czy jest to zmiana na lepsze?
- Data: 2014-08-14
- Autor: David Price
Przewidywanie przyszłych trendów jest bardzo trudne i nawet najwięksi giganci na rynku elektroniki użytkowej mogą zostać czymś totalnie zaskoczeni. Z tym większą radością odnotowuję fakt, że dzięki serii nowych odtwarzaczy muzyki wysokiej rozdzielczości Sony z powodzeniem wraca na arenę hi-fi. Sytuacja japońskiego giganta zaczęła się komplikować pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia, kiedy pliki MP3 zaczęły wypierać płyty CD. Sony zawsze starało się zachować pełną kontrolę zarówno nad rejestrowaniem, jak i odsłuchiwaniem muzyki, od własnej wytwórni muzycznej poprzez kontrolę nad formatem CD aż po sprzęt do odtwarzania płyt. Jednak sprawy przybrały dość nieoczekiwany obrót. Nowe pokolenie miłośników muzyki chciało mieć darmowy i łatwy dostęp do muzycznych treści bez względu na platformę sprzętową. Sony zareagowało z dużym opóźnieniem, wprowadzając na rynek "sieciowe walkmany" obsługujące format ATRAC, ale użytkownicy mieli już inne plany. W zaledwie kilka lat inicjatywę przejęło Apple, najpierw wprowadzając w 2003 roku na rynek iPoda, a potem iTunes, i odbierając tym samym Sony większość udziału w rynku.
Teraz jednak Sony powraca z nową koncepcją cyfrowego odtwarzacza muzyki. Jest to dobra wiadomość, gdyż inżynierowie Sony, jeśli tylko porządnie przyłożą się do pracy, potrafią tworzyć prawdziwie magiczne produkty. Zapowiedziany po raz pierwszy na targach IFA w 2013 roku odtwarzacz wysokiej rozdzielczości HAP-S1 zapewnia prosty dostęp do najwyższej jakości cyfrowej muzyki w ramach jednego, zintegrowanego urządzenia. Wyposażony jest we wbudowany dysk twardy 500GB, który może stanowić serce muzycznej biblioteki pokaźnych rozmiarów. Co ważniejsze, odtwarzacz ma zainstalowane sprytne oprogramowanie, które umożliwia prosty i łatwy transfer muzyki z komputerów Mac i PC.
To nie wszystko. Nowy Sony nie tylko odtwarza pliki FLAC i Apple Lossless (ALAC) w normalnej rozdzielczości oraz większość pozostałych skompresowanych formatów gorszej jakości (AAC itp.), ale zapewnia też obsługę PCM do 24/192 oraz najnowszej wersji DSD. Krótko mówiąc, jest to pierwszy przystępny cenowo "muzyczny kombajn" o prawdziwie audiofilskich aspiracjach.
Jak powszechnie wiadomo, nie jest to pierwszy odtwarzacz muzyczny z wbudowanym dyskiem twardym. Na rynek trafiło wiele podobnych urządzeń. Jedną z firm, które na jakiś czas zainteresowały się tym tematem, a potem z niego zrezygnowały, jest Philips. Również Cambridge Audio i Yamaha oferowały takie odtwarzacze, ale szybko przerzuciły się na streamery sieciowe. W efekcie jedyne urządzenie, które obecnie jest zbliżone pod względem funkcjonalności do HAP-S1, to Brennan JB7, który jednak jest znacznie mniej audiofilski niż Sony.
Inżynierowie Sony bardzo poważnie podeszli do nowego systemu muzycznego, opierając się pokusie wykorzystania tanich, pobierających mało prądu i oferujących dużą moc modułów wzmacniających klasy D. Zamiast tego zdecydowali się na lepszą z punktu widzenia jakości brzmienia klasę AB. Końcówka mocy to konstrukcja dual mono i według zapewnień producenta ma rozszerzone pasmo przenoszenia, co zapewnia pełną obsługę dźwięku wysokiej rozdzielczości, aż do 100kHz. Całość umieszczono w bardzo solidnym chassis wykonanym z aluminium o grubości 3mm, a za utrzymanie odpowiedniej temperatury odpowiada cichy wentylator. Urządzenie spoczywa na specjalnych izolatorach wykonanych z gumy o odpowiednio dobranej twardości.
HAP-S1 jest zasilany za pośrednictwem transformatora sieciowego z rdzeniem ferrytowym. Dużo uwagi poświęcono odpowiedniemu uziemieniu urządzenia, a wykonane z bardzo wytrzymałego szkła epoksydowego płytki z obwodami drukowanymi są dwukrotnie grubsze od stosowanych w konkurencyjnych produktach. Sony zdecydowało się na wysokiej jakości kondensatory dobrane pod kątem jakości brzmienia, podobnie jak węglowe rezystory, a zamiast półprzewodnikowych przełączników zastosowano specjalne przekaźniki odpowiadające za przełączanie sygnałów. Ogólnie rzecz biorąc, jakość wykonania jest bardzo wysoka jak na cenę i rodzaj produktu.
Gra z powietrza
Zanim zaczniemy korzystać z pełni zalet Sony, będziemy musieli podłączyć go do domowej sieci. Do wyboru mamy połączenie przewodowe lub bezprzewodowe za pośrednictwem wbudowanej anteny ukrytej wewnątrz urządzenia. Tym samym szlachetnych linii HAP-S1 nie psują wystające druty czy pręty. Transfer muzyki z komputera odbywa się za pośrednictwem opracowanego przez Sony oprogramowania HAP Music Transfer (do pobrania w sekcji Support witryny Sony Europe dostępnego w wersji na komputery z systemem MacOS i Windows. Oprogramowanie automatycznie kopiuje przez domową sieć wszystkie pliki muzyczne z komputera na dysk twardy HAP-S1. Cały proces odbywa się w tle, więc w czasie kopiowania plików można bez problemów słuchać muzyki już zapisanej na dysku twardym lub pochodzącej z innych źródeł. Ponieważ jest to system z dyskiem twardym, nie ma żadnych opóźnień w odtwarzaniu plików. Nie musimy obawiać się też kłopotów z dostępem do sieci i nawet nie musimy włączać komputera, aby posłuchać muzyki, jak to ma miejsce w przypadku systemów korzystających ze streamingu. Rozwiązanie Sony wydaje się tak praktyczne, że jestem zaskoczony, iż inni producenci nie oferują czegoś podobnego. Uważam tylko, że fajnie byłoby móc rejestrować muzykę bezpośrednio ze źródeł analogowych, co pozwoliłoby archiwizować własne kolekcje LP i kaset magnetofonowych. Możemy jednak zawsze przegrać LP na komputer, a powstałe w ten sposób pliki Sony automatycznie pobierze i umożliwi ich odsłuchiwanie.
HAP-S1 jest wyposażony w opracowany przez Sony system Digital Sound Enhancement Engine (DSEE), którego zadanie polega na poprawie brzmienia skompresowanych stratnie plików oraz "odtworzeniu" brakujących danych. Nie jest to jednak do końca prawda, gdyż system stara się jedynie odgadnąć, czego brakuje w górnym zakresie pasma audio i co zostało obcięte przez algorytmy MP3 i AAC, a następnie uzupełnia te dane. Jest to ciekawa funkcja, ale audiofile powinni raczej trzymać się oryginalnych plików wysokiej rozdzielczości, a nie ulepszać dźwięk przy użyciu sprytnych sztuczek z DSP!
Produkty Sony to zawsze idealne przykłady ergonomicznej doskonałości i HAP-S1 nie jest pod tym względem wyjątkiem. Duża gałka regulatora głośności z prawej strony jest łatwiejsza w użyciu niż przyciski, a mniejsza gałka selektora źródeł z lewej świetnie współpracuje z kolorowym wyświetlaczem. W praktyce Sony obsługuje się łatwiej niż jakikolwiek odtwarzacz sieciowy – działa bardziej jak "szybki" odtwarzacz CD niż jak typowy produkt do odtwarzania komputerowego audio. Stara szkoła zdecydowanie sprawdza się w tym przypadku.
Jakość dźwięku
Odsłuchy rozpocząłem od analogowych i cyfrowych wejść liniowych, aby móc obiektywnie ocenić sekcję końcówki mocy. Dźwięk okazał się gładki, szczegółowy i żywy, choć w przypadku "Southern Freeez" Freeeza z LP brzmienie wydawało się odrobinę ubogie tonalnie. Wysokie tony były nieco chaotyczne, a brzmieniu brakowało powietrza i przestrzeni, chociaż całość była przyjemna dla ucha. Wejście cyfrowe okazało się lepsze, oferując czystsze, bardziej otwarte i atrakcyjne brzmienie. Ogólnie dźwięk jest żywy i pełen charakteru, i dostarcza wiele satysfakcji. HPA-S1 jest też wyposażony we wbudowany tuner internetowego radia z oprogramowaniem vTuner, który spisuje się całkiem nieźle nawet pomimo niskich wartości bitrate'u stosowanych przez większość nadawców. Dlatego internetowe radio może z powodzeniem pełnić funkcję muzyki w tle i wielu użytkowników z pewnością doceni tę możliwość.
Potem przyszedł czas na testy z wykorzystaniem wewnętrznego dysku twardego i ku mojej radości stwierdziłem, że pliki PCM wysokiej rozdzielczości jeszcze nigdy nie brzmiały tak dobrze. Album "Band on Run" zespołu Wings był bardzo szczegółowy i czysty, charakteryzował się ogromną nastrojowością i naturalną rytmiką. Również dynamice nie można niczego zarzucić, a w przypadku tak bogatego materiału źródłowego, jak "Snowflake" Kate Bush w wersji 24/96 doskonale oddane zostało bogactwo fortepianu. Podobnie "Texarkana" REM 24/192 dostarczyła mnóstwo radości, imponując siłą dźwięku i dynamiką. Tak więc pliki wysokiej rozdzielczości odtwarzane są z dużą werwą, chociaż średnica wydaje się nie do końca klarowna, a muzyka sprawia wrażenie nazbyt przetworzonej.
Przejście na mniejszy bitrate pozwoliło przetestować system DSEE. MP3 256kbps z "I Hear You Now" Jona i Vangelisa zabrzmiało ciekawie. Przy wyłączonym DSEE odtwarzaczowi udało się dobrze oddać ciepło i zwiewność nagrania, jak również jego rytmiczność. Po włączeniu DSEE brzmienie stało się jeszcze lepsze, a perkusja nabrała więcej przestrzenności i powietrza. Również bas stał się bardziej wyrazisty i melodyjny, a główna linia syntezatora bardziej wyrazista. Głos Jona Andersona był nieco mniej przytłumiony, a jednocześnie sprawiał wrażenie jaśniejszego i miał zdecydowanie więcej sybilantów. Ogólnie uważam, że ten system sprawdza się dobrze, szczególnie w przypadku słabszej jakości plików MP3, choć z pewnością nie jest to ósmy cud świata.
Jednak najlepsze rezultaty uzyskałem, słuchając na HAP-S1 plików DSD. "So What" z płyty "Kind of Blue" Milesa Davisa to prawdziwa muzyczna uczta. Nagranie tworzy wrażenie ogromnej przestrzeni, charakteryzuje się w pełni naturalnym rytmem oraz cudownie gładkim brzmieniem trąbki. Sony potrafi też oddać wrażenie głębi przestrzeni akustycznej, co nie jest łatwym zadaniem. Instrumenty są nieźle pozycjonowane na scenie dźwiękowej, chociaż ich rozmieszczenie potrafi się zmieniać. Nie ma jednak co narzekać, biorąc pod uwagę stosunkowo niską cenę urządzenia. Tak czy inaczej, należy stwierdzić, że HAP-S1 to naprawdę solidny sprzęt.
Podsumowanie
Mniej więcej pięć lat temu świat komputerowego audio wzbogacił się o komponenty hi-fi z wbudowanymi dyskami twardymi. Produkty takich firm jak Brennan, Cambridge Audio i Yamaha oferowały proste odtwarzanie plików komputerowych w ramach systemu hi-fi. Potem na rynek trafiły streamery i cała branża skoncentrowała się na tym modelu odtwarzania muzyki. Sony HAP-S1 (i jego większy brat HAP-Z1ES) to pierwsze modele, które w tak elegancki sposób łączą te dwie technologie, oferując to, co najlepsze z obu światów. Mamy tu do czynienia ze swego rodzaju jukeboxem CD na miarę XXI stulecia, oferującym błyskawiczny dostęp do dużej ilości muzyki, który jednocześnie świetnie integruje się z komputerem i umożliwia korzystanie z zapisanej w nim muzycznej biblioteki za pośrednictwem domowej sieci. Moim zdaniem jest to błyskotliwe rozwiązanie.
Sony HAP-S1 to wyjątkowy produkt oferujący niezrównaną prostotę obsługi połączoną z doskonałą jakością wykonania i wykończenia oraz charakteryzujący się ogromną wszechstronnością i bardzo przyzwoitą jakością brzmienia. Nie jest to najlepiej grający system świata, ale oferuje znakomity stosunek jakości do ceny, wyprzedzając jednocześnie rywali pod względem funkcjonalności. To naprawdę bardzo śmiały produkt pokazujący, że Sony Corporation odzyskuje dawny wigor. Tym samym sytuacja na rynku komponentów audio stała się wyraźnie ciekawsza.
Werdykt: Sony HAP-S1
Czytaj testy z tego wydania
- Accuphase E-600
- Asus Essence 3
- Audio Pro Addon T9
- Beyerdynamic T51p
- Clearaudio Performance DC
- iFi Audio iCan
- Klipsch SB 120
- Krüger&Matz KM1584
- Lumin A1
- Melodika BL420S
- Myryad Z20
- Neat Acoustics Motive SX1
- Pioneer SBX-N500
- Samsung UE55HU8500
- Samsung UE65HU8500
- Sennheiser HD7 DJ
- Sony HAP-S1
- Tellurium Q Claymore
- Taga Harmony HTA-700B
- Taga Harmony DA-300
- Taga Harmony Platinum F-90 Slim