AKG N40
Nowe "dokanałówki" od AKG, N40, budową nawiązują do topowego modelu K3003. A jak grają?
- Data: 2017-09-05
- Autor: Marcin Gałuszka
Od wprowadzenia na rynek dokanałowego referencyjnego modelu AKG K3003 minęło już kilka lat. Słuchawki te nadal stanowią top oferty wśród "dokanałówek" austriackiego producenta, ale ostatnio wyrósł im poważny konkurent w postaci modelu N40 – o połowę tańszego, ale pod pewnymi względami równie niezwykłego. Nie mogliśmy go nie wziąć "na warsztat".
Budowa
Niezwykłość modelu N40 – podobnie jak K3003 – polega głównie na możliwości tuningowania brzmienia poprzez wymianę filtrów mających postać maleńkich krążków wkręcanych w kanały słuchawek. W zestawie znajdziemy w sumie trzy pary takich "nakrętek" przytwierdzone do metalowej sztabki: Bass Boost, Reference Sound oraz High Boost. Wymiana nie jest skomplikowana, ale wymaga precyzji – filtry mają zaledwie 5mm średnicy i dla niezgrabnych palców mogą stanowić nie lada wyzwanie. Tłumaczenie ich działania nie jest chyba konieczne – wszystko wyjaśniają ich nazwy, co potwierdziły odsłuchy (zob. dalej). Co ciekawe, każdą parę filtrów wyposażono w uszczelki w innym kolorze, co w razie ich pomieszania łatwo pozwoli je odróżnić (Bass Boost mają uszczelki w kolorze czarnym, Reference Sound w kolorze szarym, a High Boost – białym).
Druga niespotykana cecha modelu N40 dotyczy pilota. Zazwyczaj producent słuchawek daje możliwość wyboru sterownika współpracującego z danym systemem operacyjnym urządzeń mobilnych, czasami dorzucając do kompletu dwa kable: dla Androida i dla iOS-a. Na wyposażeniu AKG N40 też są dwa kable: jeden z pilotem, a drugi bez. Sterownik tego pierwszego ma obły kształt – z jednej strony są trzy przyciski (sterowanie odtwarzaczem i odbieranie połączeń), a z drugiej mikroprzełącznik między "i" oraz "A". Aż się nie chce wierzyć, że to może być tak proste. Zamiast wymieniać kable, wystarczy przełączyć się na dany system. Genialne!
Same kable też wyglądają inaczej niż zazwyczaj. Od pozłacanego, czterokanałowego złącza minijack do splittera mają solidny tekstylny oplot. Dalej jest już typowa, gumowata w dotyku izolacja, zaś pałąki zauszne są pogrubione, specjalnie uformowane, usztywnione i zakończone pozłacanymi końcówkami wciskanymi w gniazda znajdujące się w obudowach. Zewnętrzną część tych ostatnich wykonano z metalu, a wewnętrzną z tworzywa, przy czym kanały, w które wkręca się filtry, także są metalowe.
Co wiadomo na temat samych przetworników? Niewiele – producent jakoś specjalnie nie chwali się wykorzystanymi rozwiązaniami, co z uwagi na konkurencję w segmencie słuchawek jest w pełni zrozumiałe. Zastosowano drivery hybrydowe – dynamiczne oraz armaturowe. Pierwsze odpowiadają za bas, drugie za tony średnie i wysokie.
Obudowy są na tyle małe, że nie wystają z uszu, a to oznacza, że spokojnie można oprzeć głowę np. o szybę autobusu, albo nawet uciąć sobie z N40 w uszach małą drzemkę. Komfort, jak na "dokanałowki", jest więc całkiem wysoki.
Jakość brzmienia
AKG N40 pracowały na przemian z Samsungiem Galaxy S7 oraz DAP-em/DAC-iem Plenue 2 marki Cowon (zob. recenzję na http://www.hfc.com.pl/testy). W tym ostatnim wypadku odtwarzaczem był Roon uruchomiony na komputerze z Windowsem 10 Pro.
Na początek sprawdziłem, w jakim stopniu brzmienie zmienia się zależnie od filtrów. Ogólnie rzecz biorąc, ich działanie jest zauważalne, acz nienachalne – to duży plus. Ostatecznie ze smartfonem Samsunga najlepiej sprawdziły się Reference Sound, a z Plenue 2 – na przemian Reference Sound i Bass Boost. Decydując się na takie kombinacje, korygowałem w jakimś sensie brzmienie źródeł dźwięku/nagrań (plików) – nieco ocieploną prezentację Galaxy S7 zrównoważyłem przejrzystością średnicy, zaś równowagę tonalną DAP-a/DAC-a "w stylu sauté" pierwiastkiem tzw. muzykalności (aczkolwiek w dużym stopniu zależało to od repertuaru). Co ciekawe, w każdym z tych zestawień wysokie tony brzmiały znakomicie, w związku z czym filtry przesuwające balans w górę pasma potraktowałem jako ciekawostkę.
Jak więc brzmi model N40? Odpowiedź na to pytanie poniekąd już padła, skoro jedyne, czym w jakimś stopniu "manipulowałem", były niskie tony. Można zatem powiedzieć, że słuchawki AKG zwracają uwagę nienarzucającym się charakterem zarówno średnicy, jak i wysokich tonów. Przy czym od razu należy zaznaczyć, że ów "nienarzucający się charakter" nie oznacza bezbarwności czy nudy. Wręcz przeciwnie. Co prawda w porównaniu z niedawno testowanymi przeze mnie słuchawkami Audeze iSine20 (zob. nr 7–8/17), AKG nie dają aż tak dobrego wglądu w nagranie, subiektywnie rzecz biorąc, N40 zaokrąglają nieco transjenty, co słychać choćby na przykładzie blach perkusyjnych – mają one zróżnicowane zabarwienie, pięknie wybrzmiewają, jednak ich charakter jest nieco łagodniejszy, są bardziej delikatne i powściągliwe – ale już plastyczność czy tzw. muzykalność brzmienia N40 w porównaniu z iSine20 wydaje się ciut lepsza. W gruncie rzeczy ograniczenia "czterdziestek" są pomijalne i bardzo szybko można o nich przestać myśleć, nawet jeśli wcześniej słuchało się "planarów" Audeze.
N40 to przede wszystkim duża klarowność i neutralność dźwięku. Do tego należy dodać fantastyczną gładkość i niebudzącą zastrzeżeń dynamikę. "Luminol" Stevena Wilsona (FLAC 24/96) miał odpowiednią szybkość, uderzenie, swobodę i całkiem sporo rockowego pazura. Brak śladów ociężałości i przejrzystość, zwłaszcza średnicy, nie pozwoliły zgubić elementów rozbudowanych aranżacji, charakterystycznych dla wszystkich kompozycji z płyty "The Raven That Refused To Sing (And Other Stories)".
Co prawda subiektywnie średnie tony mają nieco uwypuklone wyższe rejestry i jednocześnie mało ciepła w dolnych partiach, ale nie jest to tzw. brzmienie sterylne. Chronią przed tym delikatnie złagodzone kontury, ledwie ale jednak wyczuwalna pastelowość barw.
Było już co nieco o górze pasma, ale trzeba to doprecyzować, bo to bodaj, nomen omen, najjaśniejsza strona całej prezentacji. Jest gładka i kwiecista zarazem, i choć w brzmieniu talerzy perkusyjnych może chwilami brakować trochę metaliczności i chropowatości, to ujawnia mnóstwo szczegółów zawartych w wyższych rejestrach. N40 potrafią pokazać, że w wybrzmieniach blach czai się pewna szlachetna nuta, która pięknie wibruje w powietrzu już po ich wygaśnięciu. W jazzie daje to fantastyczny efekt, zwłaszcza że różnicowanie barw poszczególnych instrumentów, jak np. cajon, cowbell, udu, tamburyn czy shakery, jest w wydaniu AKG nienaganne.
No a co z basem? Dla większości słuchaczy będzie on... satysfakcjonujący. Wyjątkiem będą "basogłowi", bo niskie tony w wydaniu N40 nie są nadzwyczaj nisko rozciągnięte czy szczególnie obfite. Za to ich kontrola, zwartość i selektywność są nieprzeciętne. Bardzo dobra szybkość idzie w parze ze sporym potencjałem dynamicznym, co ma znaczenie zwłaszcza w muzyce rockowej. W przypadku neutralnych i klarownych brzmieniowo źródeł dźwięku, jak wspomniany Plenue 2, czasami przydają się filtry "boostujące" bas – nie zmieniają one zasadniczo fundamentu, nie wnoszą dodatkowej ilości pomruków i ciśnienia, są raczej asekuracją przed zbyt wykonturowanym i odchudzonym dźwiękiem. Solo kontrabasu w utworze "Gela" Tomasza Stańki ("Polin", FLAC 16/44,1) ujawniło, że filtry Bass Boost nieco zaokrąglają krawędzie dźwięków tego instrumentu, ale nie schodzi on znacząco niżej.
Scena "czterdziestek" nie jest może specjalnie głęboka, ale pozwala śledzić poszczególne plany czy grupy instrumentów. W porównaniu z iSine20 separacja źródeł, ich wydzielanie na tylnych planach jest nieco gorsze. W sumie N40 nie "przeginają" w żadną stronę, więc i miłośnicy wyraźnych konturów, i oddechu na scenie powinni być zadowoleni.
Podsumowanie
N40 to równe tonalnie, klarownie i neutralnie brzmiące słuchawki. Z dobrej jakości źródłem dźwięku – mam na myśli bardziej odtwarzacz plików w rodzaju Plenue 2 niż smartfon – potrafią czarować dźwiękiem i wciągać w przekaz na długi czas. Każdy z aspektów ich brzmienia jest co najmniej nieprzeciętny, a i cena w kontekście jakości wykonania i brzmienia specjalnie nie odstrasza. Osoby rozglądające się za niepospolitymi "dokanałówkami" stanowczo powinny je sprawdzić.