Marantz CD6005/PM6005

Marantz CD6005/PM6005

Koncern Marantz zdecydował się na odświeżenie odtwarzacza CD oraz integry, reprezentujących w katalogu firmy klasę budżetową. Efekty, jakie przyniosła modernizacja tych produktów, są naprawdę imponujące

  • Data: 2014-04-15

Jeszcze całkiem niedawno branża hi-fi była ostoją spokoju i braku pośpiechu, ale i tutaj zawitał tzw. "wyścig szczurów" – nieustannie pojawiają się nowe produkty mające przyciągnąć uwagę potencjalnych nabywców jakąś nowinką technologiczną czy innym bajerem. Przez chwilę jest o takich produktach głośno, po czym nieoczekiwanie znikają ze sklepowych półek, a ich miejsce zajmują nowsze modele. Na szczęście w całym tym zamieszaniu rynkowym są także rzeczy niezmienne, np. urządzenia z logo "Marantz", które od zawsze trzymają równy, wysoki poziom i nie kosztują fortuny. Niedrogie odtwarzacze i wzmacniacze tej marki z pewnością nie należą do niewypałów, których świeżo upieczony właściciel ma dosyć już następnego dnia po dokonaniu zakupu. Nabywca sprzętu tej firmy może też liczyć na to, że kolejne generacje urządzeń nie będą się znacząco różniły od swoich poprzedników – nowe modele przynoszą co najwyżej jakieś drobne poprawki czy też dodatkową funkcjonalność.

Model CD6005 zajmuje drugie miejsce od dołu w firmowej hierarchii odtwarzaczy srebrnych krążków, nic więc dziwnego, że nie pozwala na słuchanie muzyki zapisanej na płytach SACD. Prawdę mówiąc, wspomniany format nigdy nie cieszył się dużą popularnością, więc brak jego obsługi nie powinien stanowić dla potencjalnych nabywców szczególnie wielkiego problemu. W przypadku CD6005 konstruktorzy zrezygnowali z obsługi płyt SACD, a z zaoszczędzonymi w ten sposób środkami zrobili to, z czego słyną od lat – rozdysponowali je w rozsądny sposób pomiędzy najważniejsze elementy decydujące o brzmieniu sprzętu. Tak więc za niecałe dwa tysiące złotych nabywca otrzymuje urządzenie wyposażone w solidny, znany z dotychczasowych produktów mechanizm CJDKT690; obudowa skrywa także kość Crystal Semiconductor CS4398 pełniącą funkcję przetwornika cyfrowo-analogowego, filtra cyfrowego oraz korektora szumów. W analogowym stopniu wyjściowym wykorzystano moduły HDAM-SA2, a w materiałach promocyjnych firmy pojawiła się wzmianka o modyfikacjach dotyczących kondensatorów filtrujących oraz zastosowaniu diod Schottky?ego. Modernizacje objęły również czysto mechaniczne rozwiązania konstrukcyjne: obudowa otrzymała nową podstawę, a układ zasilający – miedzianą płytę minimalizującą wibracje.

Obserwator przyglądający się CD6005 może dostrzec powiew nowoczesności. Nowy pilot zdalnego sterowania, umieszczone na ściance czołowej wejście USB pozwalające podłączyć chociażby iPada czy też cechujący się niskim poborem mocy (0,3W) tryb stand-by uruchamiający się automatycznie po dłuższym okresie bezczynności urządzenia – to wszystko rozwiązania, których obecność w budżetowym odtwarzaczu marki Marantz jeszcze kilka lat temu byłaby nie do pomyślenia. Warto nadmienić, że nie brakuje tu również nawiązań do sprawdzonych wzorców – nowy produkt dzieli ze swoim poprzednikiem między innymi bardzo przyzwoitą sekcję zasilania. Zarówno odtwarzacz płyt kompaktowych, jak i wzmacniacz dostępne są w czarnym lub srebrnym wykończeniu, a chociaż obydwa komponenty mają niewygórowane ceny, są naprawdę porządnie zbudowane.

Podczas gdy CD6005 stanowi rozwinięcie swojego poprzednika, w trakcie projektowania PM6005 konstruktorzy zdecydowali się na wprowadzenie głębszych modyfikacji – nowy model podąża za tendencją rynkową, polegającą na stosowaniu we wzmacniaczach wewnętrznych przetworników cyfrowo-analogowych. Tego rodzaju dodatek sprawia, że użytkownik może podpiąć do nowej integry Marantza dowolne źródło wyposażone w cyfrowe wyjście RCA lub złącze Toslink, a obróbką danych zajmie się kość identyczna z tą zastosowaną w CD6005, a więc wyprodukowany przez firmę Crystal Semiconductor konwerter CS4398 obsługujący sygnał o parametrach do 24bit/192kHz. Umieszczanie we wnętrzu wzmacniacza układów cyfrowych generujących sporo zakłóceń nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem, więc w przypadku recenzowanego urządzenia konstruktorzy zdecydowali się na ulokowanie sekcji przetwornika w oddzielnej, metalowej obudowie.

Cechą charakterystyczną PM6005 jest również wykorzystanie elementów dyskretnych w sekcji przedwzmacniacza oraz końcówki mocy – w torze sygnału nie ma żadnych układów scalonych. Konstruktorzy twierdzą, że dzięki zastosowaniu takiej "staromodnej" konstrukcji udało się uzyskać bardziej wyrafinowany dźwięk, w czym pomogło także wykorzystanie specjalnie wyselekcjonowanych komponentów. Prąd dostarcza przyzwoitych rozmiarów transformator toroidalny ukryty w puszce ekranującej i cechujący się niską impedancją, a jego działanie wspierane jest przez odpowiednio dobrane kondensatory. Tranzystory końcowe w PM6005 to wysokiej jakości japońskie Sankeny 2SA1694 oraz 2SC4467 – dostarczają one 45W RMS na kanał przy 8?.

Oprócz dwóch wejść cyfrowych nowa integra Marantza ma również sześć wejść analogowych (jedno z nich to wejście gramofonowe MM). Urządzenie zostało wyposażone w regulację barwy dźwięku, ale w moim przekonaniu użycie tej funkcji negatywnie wpływa na brzmienie – uważam, że najlepiej skorzystać z przycisku "Source Direct" i wyłączyć z toru sygnału zarówno regulację balansu oraz wysokich i niskich tonów, jak i niepotrzebny przycisk "Loudness" (może coś mi się pomieszało, ale aż do dzisiaj byłem święcie przekonany, że lata 80. mamy już dawno za sobą!). Wzmacniacz pozwala na podłączenie dwóch par kolumn i przełączanie się pomiędzy nimi za pomocą przycisków umieszczonych na płycie czołowej. Wykorzystano tu gniazda głośnikowe przeciętnej jakości, które sprawiają wrażenie mało wytrzymałych. W zestawie jest i systemowy pilot zdalnego sterowania, który pozwala zarządzać zarówno wzmacniaczem, jak i odtwarzaczem płyt kompaktowych czy też odtwarzaczem sieciowym.

Ogólnie rzecz ujmując, jakość wykończenia obydwu opisywanych urządzeń nie zdradza wcale, że są to konstrukcje budżetowe. Trudno tak naprawdę zauważyć, że jest to sprzęt z niższej półki cenowej – korzystanie z przycisków i regulatorów to czysta przyjemność, nic tu nie stuka ani nie trzeszczy. Przynależność do kategorii budżetowej zdradzają jedynie odstające od poziomu całej reszty gniazda głośnikowe we wzmacniaczu, nie każdemu spodobają się też otwory wentylacyjne umieszczone na górnej płycie obudowy PM6005. Ale szczerze mówiąc, są to drobne mankamenty.

Jakość dźwięku

Nowy zestaw marki Marantz gra obszernym, mięsistym i ciepłym dźwiękiem. Obydwa urządzenia zostały zestrojone tak, by nie dawały po sobie poznać, że należą do klasy budżetowej. Muszę przyznać, że w tej kwestii dział projektowy firmy Marantz odniósł niewątpliwy sukces. Te komponenty nie przypominają swoim brzmieniem przeciętnych, tanich produktów hi-fi wydających z siebie skrzekliwe dźwięki. Nowe urządzenia marki Marantz grają w rzeczywistości tak dobrze, że bez problemów można je podpiąć do wysokiej klasy kolumn, a elektronika w dalszym ciągu nie zdradzi swojego budżetowego pochodzenia. Jeżeli ktoś chciałby zapomnieć o cenie recenzowanych produktów i szukać w ich dźwięku wad w kategoriach bezwzględnych, może się dopatrzyć minimalnych uchybień w kwestii precyzji oraz przejrzystości brzmienia. Ale nie należy zapominać, że mamy do czynienia z urządzeniami budżetowymi, a nie high-endowymi, od których mamy prawo wymagać znacznie więcej.

Procedurę testów odsłuchowych rozpocząłem od sprawdzenia każdego z recenzowanych urządzeń osobno. Kiedy podłączyłem Marantza CD6005 do wzmacniacza zintegrowanego Creek Destiny 2 (a więc znakomitego urządzenia, które kosztuje ponad trzy razy więcej niż PM6005), do moich uszu dotarł świetny dźwięk. Góra pasma była czysta i przestrzenna (choć nie zniewalała słodyczą czy finezją), średnica miała z kolei wyrównane i otwarte brzmienie, pozwalała także na precyzyjną lokalizację źródeł dźwięku. Najniższe częstotliwości zaprezentowały się bardzo zachęcająco – bas był naprawdę mocny i czysty, a generował go przecież niedrogi odtwarzacz płyt kompaktowych! Połączenie wszystkich wymienionych wcześniej właściwości zapewniło mi bardzo dużo frajdy podczas słuchania piosenki "Maps and Legends" zespołu R.E.M. – CD6005 świetnie poradził sobie z tym niezbyt przejrzystym miksem, ukazując podzielone na wiele warstw partie gitarowe wykonywane przez Petera Bucka, przyjemne harmonie tworzone przez Mike?a Millsa oraz nieco beznamiętny głos wokalisty Michaela Stipe?a.

Kiedy zmieniłem repertuar na cechujący się obszerniejszym i bardziej bezpośrednim brzmieniem – popową piosenkę "Ready for the Weekend" Calvina Harrisa – odtwarzacz Marantza śmiało zagłębił się w ten materiał, ukazując skoczność muzyki i obecną w niej radość. Obszerny, ciepły bas zaczął się tu odrobinę ciągnąć, ograniczając tym samym energię niskich dźwięków stanowiących siłę napędową tego utworu, choć całości nadal słuchało się z dużą przyjemnością. CD6005 odrobinę redukuje kontrasty dynamiczne, delikatnie kompresując i "wyrównując" prezentowany materiał, aczkolwiek naturalna, ciepła barwa dźwięku sprawia, że odsłuchom towarzyszą wrażenia podobne do opatulenia się ulubionym zimowym swetrem (czyli dokładnie to, czego większość klientów oczekuje od budżetowego odtwarzacza CD). Najkrótszym podsumowaniem tego urządzenia może być stwierdzenie, że gra ono obszernym i ciepłym dźwiękiem, choć wykazuje nieznaczne niedociągnięcia w kwestii przekazywania impulsów dynamicznych oraz wiernego odwzorowywania transjentów, oczywiście w kategoriach bezwzględnych.

Kiedy podłączyłem wzmacniacz PM6005 do odtwarzacza 8200CD marki Audiolab, okazało się, że integra Marantza prezentuje bogate i delikatnie zmiękczone brzmienie, a więc gra podobnie do towarzyszącego jej CD6005. Warto zwrócić uwagę na to, że kiedy wskazówka na potencjometrze przemieszcza się z godziny dziewiątej w kierunku godziny dwunastej, uszy odbiorcy odnotowują gwałtowny wzrost głośności – ten szczegół utrudnia precyzyjne ustalenie natężenia dźwięku przy cichszym słuchaniu. Kiedy użytkownik zdoła się do tego przyzwyczaić, to trudno mu będzie nie obdarzyć sympatią grającej ciepłą barwą integry Marantza. To urządzenie radośnie pulsuje w rytm odtwarzanej muzyki, a na dodatek robi to ze swobodą i beztroską. Piosenka "One in Ten" zespołu UB40 zabrzmiała niezwykle czysto – wzmacniacz ukazał tu mnóstwo basu cechującego się zaskakującą zwinnością, średnica była z kolei przestrzenna i wypełniona licznymi szczegółami generowanymi przez instrumenty perkusyjne. Odsłuchy pokazały, że jedynym istotniejszym niedociągnięciem prezentowanym przez ten wzmacniacz bywa grzech zaniedbania – zdarza się, że PM6005 trochę sobie "odpuszcza" i nie podąża w ślad za najdrobniejszymi szczegółami zarejestrowanymi na nagraniach.

Jeżeli zestawimy ze sobą grający ciepłym i miękkim dźwiękiem odtwarzacz płyt kompaktowych oraz integrę obdarzoną podobną sygnaturą brzmieniową, trudno oczekiwać, by takie połączenie zaskoczyło czymś odbiorcę. Olbrzymią zaletą nowych urządzeń marki Marantz jest natomiast fakt, że idealnie pasują one do kolumn wyraźnie pokazujących początek każdego dźwięku, a równocześnie grających delikatnie rozjaśnioną barwą – przykładem sprzętu pasującego do powyższego opisu mogą być chociażby podstawkowe modele 301 oferowane przez firmę Acoustic Energy. Jeśli ktoś ma ochotę podłączyć recenzowaną tu elektronikę do potężnych, podłogowych Q Acoustics 2050i, to mogę zdradzić, że jest to prosta droga do uzyskania synergii. Obcując z opisywanymi tu urządzeniami, łatwo odnieść wrażenie, że pracownicy działu projektowego w firmie Marantz poświęcili sporo energii, by stworzyć system znakomicie sprawdzający się w typowych warunkach narzucanych przez ograniczony budżet nabywcy, a przy okazji postanowili zrównoważyć pewną surowość brzmienia, jaką często spotyka się wśród niedrogich kolumn. Efekt tych działań jest bardzo pozytywny i sprawia, że posiadaczy recenzowanego tu sprzętu trudno będzie oderwać od słuchania muzyki.

Podsumowanie

Projektowanie budżetowych urządzeń hi-fi to sztuka wyboru – takie działania zawsze sprowadzają się do tego, by osiągnąć maksymalną skuteczność podczas poszukiwania kompromisów. Przyznaję, że żadne z recenzowanych tu urządzeń nie zagrozi najlepszym produktom kosztującym powyżej 5.000 złotych, ale nabywca CD6005 i PM6005 nie będzie sobie również wyrzucał, że nie zdecydował się na to, by wydać taką właśnie kwotę na każdy z komponentów hi-fi. Urządzenia marki Marantz mają po prostu do zaoferowania trochę mniej niż droższe konstrukcje. Recenzowany duet cechuje się znakomitym stosunkiem jakości do ceny, aczkolwiek to samo można napisać o niektórych jego konkurentach, a więc produktach firm takich, jak NAD czy Cambridge Audio, które od lat utrzymują mocną pozycją w tym segmencie rynku. Uważam, że potencjalny nabywca opisywanego przeze mnie zestawu powinien po prostu posłuchać tej elektroniki w akcji: będę szczerze zdziwiony, jeśli taka osoba stwierdzi, że brzmienie tych zmodernizowanych konstrukcji marki Marantz nie zrobiło na niej większego wrażenia.

Werdykt: Marantz CD6005/PM6005

★★★★★ Bardzo porządny i niedrogi zestaw cedek plus wzmacniacz, który pozytywnie zaskakuje swoim brzmieniem