SPEC RSP-901 EX
Tym razem do testów trafił produkt nietypowy, a mianowicie filtry głośnikowe japońskiej firmy SPEC. A cóż to takiego? Postaram się to w możliwie prosty sposób wyjaśnić
- Data: 2016-11-03
- Autor: Marek Dyba
Testowany niedawno wzmacniacz tej marki, model RSA-717EX pracujący w klasie D, zrobił na mnie duże wrażenie. Wprawdzie dotychczas nie byłem fanem urządzeń w klasie D, ale postęp, jaki dokonał się w ostatnich latach w przypadku konstrukcji tego typu, zasługuje na uznanie. W tym przypadku deklarowane przez producenta zbliżenie się do brzmienia urządzeń lampowych jest faktem. Było to moje pierwsze spotkanie z urządzeniami tej marki i mimo iż miałem do czynienia z najtańszym modelem, to i tak wpłynął on na moje pozytywne nastawienie do tego urządzenia i samej marki. Napisałem wówczas, że liczę na spotkania z kolejnymi produktami SPEC-a, oczekując od nich jeszcze więcej. Tymczasem zamiast kolejnego wzmacniacza otrzymałem nieduże lekkie pudełko, w którym znalazłem dwie małe drewniane skrzyneczki. Zajęło mi chwilę rozszyfrowanie, co właściwie do mnie dotrafiło i "z czym się to je". Okazało się, że owe pięknie wykonane skrzyneczki z drewna północnoamerykańskiego świerku to filtry głośnikowe, oznaczone przez producenta symbolem RSP-901 EX. Siłą rzeczy w komplecie są dwa, po jednym na każdą kolumnę, a do systemów wielokanałowych, w miarę potrzeby, zapewne można kupić więcej kompletów. Na górnej powierzchni każdego urządzenia umieszczono logo marki, na spodzie cztery nóżki, a właściwie grube, filcowe podkładki, a z tyłu parę solidnych gniazd głośnikowych. Dodatkowo w opakowaniu znajdziemy dwie pary przewodów z gołymi końcówkami, które służą do wpięcia tychże filtrów do gniazd głośnikowych kolumn równolegle z kablami biegnącymi od wzmacniacza.
Jaka jest rola tego filtru? Po taką wiedzę należy sięgnąć do źródła, czyli firmowej strony SPEC-a. Tam możemy wyczytać, że Real Sound Processor oparto na rozwiązaniu opisanym w 1971 r. przez pana Yasui na łamach specjalistycznego magazynu "Audio Technology". Ujmując rzecz najkrócej jak się da, taki filtr to korektor impedancji. Shirokazu Yazaki, szef firmy SPEC, tłumaczy, iż RSP-901 EX ma dwa zadania. Po pierwsze ma redukować zmiany impedancji przetworników w całym paśmie przenoszenia, a po drugie absorbować prąd powrotny z głośników. Z założenia jest to produkt uniwersalny, mogący współpracować z wieloma wzmacniaczami i kolumnami, acz rekomendowane są głośniki o impedancji do 10Ω.
W jakich systemach należałoby więc używać tych japońskich filtrów? Teoretycznie ich wpływ powinien być najbardziej zauważalny w zestawieniach wzmacniaczy tranzystorowych, również tych w klasie D, które produkuje sam SPEC, oraz kolumn o niekorzystnym przebiegu (czyli sporych spadkach) impedancji. W praktyce, jak zawsze w przypadku tego typu produktów, należy je wpiąć do swojego systemu i ocenić, jaki mają wpływ na brzmienie. Tam gdzie faktycznie występują większe problemy z impedancją, wpływ powinien być lepiej słyszalny, w innych systemach zapewne nie będzie aż tak oczywisty, ale moim zdaniem zawsze powinien się pojawić. Ja wpinałem je do kilku par kolumn napędzanych różnymi wzmacniaczami i na tej podstawie udało mi się ustalić, jakie zmiany wnoszą do brzmienia. Nie będę rozbijał opisu na poszczególne zestawienia wzmacniacz/kolumny, bo tak naprawdę większość tego, co usłyszałem, była powtarzalna. Wspomnę tylko, że korzystałem m.in. z ModWrighta KWA100SE, Brystona 4B3 i Accuphase'a E-370, do których wpinałem moje Ubiqi Model One, kolumny Hansen Audio The Knight 2 czy wysokoskuteczne (10-omowe) Orangutany 93 amerykańskiej marki DeVore Fidelity.
Jakość brzmienia
W przypadku takiego produktu, jak filtr głośnikowy SPEC-a, trudno mówić o jego brzmieniu jako takim. Zadaniem tego produktu jest bowiem uzyskanie lepszego dźwięku z innego elementu systemu – kolumn, poprzez poprawę ich współpracy ze wzmacniaczem. Jednakże by nie komplikować dodatkowo tekstu, może się zdarzyć, że będę używał skrótu myślowego i pisał o brzmieniu RSP-901 EX, co, mam nadzieję, jest do zaakceptowania.
Zacznę może od tego, że nawet przy zestawieniu testowanych filtrów z kolumnami za prawie 100 tys. złotych (Hanseny) wprowadzane przez nie zmiany nie należą do kolosalnych. Acz z drugiej strony im wyższej klasy i im bardziej wyrafinowany był system, w którym ich używałem, tym łatwiej było mi wychwycić różnice. Patrząc na to realnie, jest mało prawdopodobne, by filtry za prawie tysiąc euro kupił ktoś do kolumn za kilka tysięcy złotych. Zwykle będzie to raczej dodatek do kolumn z poziomu Ubiqów (czyli kilkunastu tysięcy euro) czy nawet jeszcze droższych (jak Hanseny). Na takim poziomie walka toczy się już o uzyskanie choćby niewielkiej poprawy w niektórych aspektach brzmienia i właśnie to testowane filtry marki SPEC mogą zaoferować.
Pierwsze wrażenie po wpięciu filtrów do systemu może być mieszaniną nieco sprzecznych sygnałów. Z jednej strony wydaje się bowiem, że dźwięk robi się troszkę ciemniejszy, z drugiej zaś już po chwili zdajemy sobie sprawę, że jest w nim więcej informacji. Zagłębiając się w to dalej, doszedłem do wniosku, że japońskie pudełeczka przede wszystkim obniżyły i tak już dość niski poziom szumu tła. Przez to dźwięk z jednej strony zrobił się bardziej detaliczny, kolorowy, wyrazisty, a z drugiej mocniej nasycony i dociążony, co dawało wrażenie owej ciemniejszej prezentacji. Jednocześnie nie dało się zaprzeczyć, że dźwięk jest czystszy i bardziej transparentny, że może nie tyle jest w nim więcej detali i subtelności, ile raczej prezentowane są one w bardziej wyrazisty sposób, przez co łatwiej jest je wyłapać.
To połączenie nasycenia, dociążenia dźwięku z wysoką detalicznością i czystością to jedna z podstawowych charakterystyk brzmienia z naprawdę wysokiej półki. Wszystkie testowane przeze mnie systemy oferowały każdą z tych cech jeszcze przed użyciem SPEC-ów i to na poziomie, który nie budził zastrzeżeń, ani nie powodował chęci poszukiwania sposobów na dalsze ulepszanie brzmienia. Na tym jednakże polega cała ta nasza audiofilska zabawa, że wpięcie nowych, zwykle lepszych elementów pokazuje, iż pewne aspekty, które uważaliśmy do tej pory za znakomite, da się jeszcze poprawić, dopieścić i uzyskać w ten sposób jeszcze bardziej satysfakcjonującą nas prezentację. Nie zawsze jednakże poprawa w jednym czy nawet kilku aspektach jest tak do końca pozytywna dla odbioru muzyki jako całości. Czasem różnice są efektowne, robią świetne pierwsze wrażenie, ale na dłuższą metę okazuje się, że jednak się nie sprawdzają, gdyż czynią dźwięk męczącym bo, np. zaburzają właściwy balans dźwięku. Dlatego właśnie japońskich filtrów używałem dość długo, wpinając je do kilku różnych zestawień wzmacniacz/kolumny. Efekty ich działania były powtarzalne, choć nie identyczne w każdym przypadku. Co ważne, nawet po kilkunastu dniach używania ich wpływ nadal był pozytywny, co wielokrotnie weryfikowałem, wypinając je z toru.
Filtry SPEC, jak wspominałem, powodują obniżenie szumu tła. Efekt ten zwany jest czasem uzyskaniem bardziej czarnego tła. Już sam ten fakt sprawia, że wiele elementów, zwłaszcza tych drobnych, pokazywanych jest w lepszy, pełniejszy sposób. To dlatego wydarzenie muzyczne, które rozgrywa się przed naszymi oczami, wydaje się bardziej realne, namacalne, żywsze, bardziej kolorowe, a co za tym idzie bardziej wciągające. Wystarczyło wypiąć filtry SPEC-a z systemu i po zaledwie kilkunastu sekundach przerwy (bo operacja nie jest skomplikowana) posłuchać tego samego utworu raz jeszcze bez nich. Mimo że nadal brzmiał on bardzo dobrze, to jednak czegoś ewidentnie brakowało. Najlepsze porównanie, jakie przychodzi mi do głowy, to jakiś fantastyczny obraz czy zdjęcie, które (po wypięciu SPEC-ów) nieco blakło, traciło odrobinę życia, kolorów, nasycenia, ekspresji. Różnica nie była olbrzymia, ale zauważalna, bo człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do lepszego i trudno jest z powrotem obniżyć oczekiwania. Zwłaszcza gdy już dobrze się wie, że owe obrazy, a w naszym przypadku dźwięk, mogą być nieco bardziej kolorowe, nieco intensywniejsze, a przez to jeszcze lepiej przemawiają do odbiorcy.
Tak właśnie odbierałem wpływ RSP-901 EX na brzmienie dobrze mi znanych kawałków. Z filtrami w torze brzmiały czyściej, ale i pełniej, zwiększając realizm prezentacji, a przez to i moje zaangażowanie w odsłuchiwaną muzykę. To pokazuje, że produkt ten adresowany jest zarówno dla osób, dla których ważny jest analityczny aspekt prezentacji – wyższa detaliczność, przejrzystość prezentacji zdecydowanie się temu przysłużą, jak i dla tych, którzy chcą jak najintensywniej doświadczać muzyki, zawartych w niej emocji, zbliżając się w miarę możliwości do poziomu intensywności znanego z koncertów.
Podsumowanie
Nie twierdzę, że dodanie filtrów SPEC-a sprawi, że Państwa system wskoczy na nowy poziom i zastąpi Wam kupienie wyższej klasy kolumn, wzmacniacza czy źródła. RSP-901 EX to element, który już prawidłowo zestawionemu, dopracowanemu systemowi z wysokiej półki pozwoli zabrzmieć nieco lepiej. Słowo "nieco" jest tu jednakże kluczem, podobnie jak określenie "dopracowany system z wysokiej półki". Myślę, że to produkt przeznaczony przede wszystkim do takich systemów. Zamiast zamieniać jedne drogie kolumny na inne czy jedne kable z wysokiej półki na inne, warto wypróbować rozwiązanie SPEC-a. Brak 100% satysfakcji z brzmienia nie bierze się właśnie z niedopasowania impedancyjnego między kolumnami a wzmacniaczem. Choć oczywiście jest całkiem możliwe, iż już na nieco niższym poziomie cenowym zamiast inwestować duże pieniądze w wymianę kolumn/wzmacniacza/kabli, warto sprawdzić, czy filtry SPEC RSP-901 EX nie są antidotum na problemy z dźwiękiem w naszym systemie. Jest wiele osób z branży, które twierdzą, że cała zabawa w dobieranie wzmacniaczy do kolumn czy odwrotnie to tak naprawdę szukanie produktów dopasowanych impedancyjnie. Coś w tym na pewno jest, więc śmiało próbujcie Państwo filtry SPEC-a w swoich systemach – mogą się okazać wcale nie aż tak drogim upgrade'em.