Denon PMA-50

Denon PMA-50

PMA-50 to definicja nowoczesnego cyfrowego wzmacniacza stereo według Denona

  • Data: 2016-01-20

Pojawienie się w ofercie Denona w pełni cyfrowego wzmacniacza zintegrowanego nie zaskoczyło raczej tych, którzy na bieżąco śledzili ostatnie poczynania japońskiego producenta. Zapowiedzią takiego posunięcia mogły być zarówno sieciowe systemy CEOL N9 i Piccolo N4, jak i DAC-i/wzmacniacze słuchawkowe DA-300USB oraz DA-10. Oswojenie nowych technologii (klasa D, streaming, Bluetooth, aptX, NFC) i odpowiedź na zapotrzebowanie rynku na urządzenia współpracujące ze smartfonami oraz tabletami przyszło Denonowi dość łatwo, można więc było spodziewać się scalenia tych koncepcji w jedno kompaktowe urządzenie, będące ucieleśnieniem innego niż dotąd sposobu myślenia o wzmacniaczach zintegrowanych. PMA-50 definiuje więc na nowo pojęcie budżetowej integry, wykorzystując zaawansowane rozwiązania i oferując atrybuty, które powinny zaspokoić potrzeby większości osób zaczynających swoją przygodę z dźwiękiem wysokiej jakości. Między innymi z myślą o nich postanowiliśmy sprawdzić, jak nowy wzmacniacz Denona spisuje się w akcji.

Budowa i funkcjonalność

Jest coś w wyglądzie PMA-50, co czyni go zarówno produktem lifestyle'owym, jak i nieco bardziej konserwatywnym. Nowoczesność przejawia się w wykorzystanych materiałach: błyszczącej i matowej czerni czołówki oraz boków kontrastującej z metalowym "płaszczem"; minimalizmie, w imię którego pozostawiono zaledwie trzy przyciski (włącznik/wyłącznik, Bluetooth i wybór źródła) i możliwości ustawienia w pionie lub poziomie. Może gdyby całe urządzenie było jeszcze bardziej szczupłe i mniejsze, nie kojarzyłoby się z luksusowym komponentem miniwieży – to właśnie gabaryty i waga dodają Denonowi powagi. Front uzupełnia pokrętło sterujące cyfrową regulacją głośności, gniazdo słuchawkowe dla dużego jacka i biały OLED-owy wyświetlacz, który zmienia orientację w zależności od ustawienia wzmacniacza. Jeśli chcemy, by PMA-50 wyglądał "klasycznie", nóżki wkręcamy w metalową część obudowy, a jeśli ma przypominać małego peceta, wykorzystujemy otwory w jednym z boków z czarnego tworzywa (w każdej sytuacji uprzednio demontujemy zaślepki).

Tył PMA-50 może kojarzyć się trochę z dwoma produktami Denona z rodziny HEOS – wzmacniaczem HEOS Amp oraz przedwzmacniaczem HEOS Link (zob. nr 12/2014 HFC). Wszystkie złącza umieszczono w zagłębieniu, na niewielkiej powierzchni. Obok gniazda zasilającego IEC pozbawionego bolca uziemienia znalazły się pojedyncze wyjścia głośnikowe, nad nimi w szeregu są wejścia cyfrowe (USB-B, dwa "optyki" i jeden "koaksjal"), a poniżej, również w jednej linii, wyjście pre-out/subwoofera i tylko jedno analogowe wejście RCA.

Wzmacniacz pracuje w klasie D, wykorzystując impulsowe układy końcówek mocy wyprodukowane przez firmę CSR. Od konwencjonalnych rozwiązań tego typu mają się one różnić – zgodnie z informacjami podanymi przez producenta – wyższym stosunkiem sygnału do szumu i mniejszymi zniekształceniami. Oprócz tego mamy tu autorskie, dobrze już znane technologie Denona, stanowiące wizytówkę firmy, a więc Advanced AL32 Processing (sygnały PCM są zamieniane na 32 bity) i DAC Master Clock (ograniczenie jittera i szumów, poprawa zjawisk przestrzennych). Specjalny blok izolacji zakłóceń przed wzmacniaczem cyfrowym ma wyeliminować niepożądane sygnały pochodzące z komputera. Wspomniane wejście USB obsługuje sygnał PCM do 24-bit/192kHz oraz DSD 2,8MHz i 5,6MHz. Warto podkreślić, że starannie napisany sterownik dla komputerów z Windowsem (do pobrania ze strony internetowej z opisem PMA-50) sprawia, iż współpraca DAC-a/wzmacniacza z odtwarzaczami typu Foobar czy JRiver to sama przyjemność.

Niewielki pilot zdalnego sterowania zapewnia dostęp do ustawień (przycisk Setup), gdzie można np. włączyć funkcję Source Direct, czyli uprościć ścieżkę sygnałową poprzez wyeliminowanie niepotrzebnych układów, podbić lub zredukować basy oraz soprany (w zakresie -8 do +8dB w dwudecybelowych krokach), zmienić balans, a także poziom wzmocnienia dla wzmacniacza słuchawkowego (H/P Amp Gain) od poziomu "Low" dla słuchawek o niskiej impedancji, przez "Mid", aż po "High" dla najbardziej "opornych" konstrukcji. Ponadto z poziomu menu włączymy oraz wyłączymy Auto Standby, a także Bluetooth, które wspiera kodowanie aptX i współpracuje z modułem komunikacji zbliżeniowej NFC ukrytym w lewym boku wzmacniacza.

Jakość brzmienia

Chyba nie ma takiej reguły, od której nie byłoby wyjątku, ale w tym wypadku mamy do czynienia z sytuacją, gdzie recenzowane urządzenie pod względem brzmieniowym jest dość typowym przedstawicielem swojego rodzaju. Najprościej byłoby więc napisać, że PMA-50 to wzmacniacz cyfrowy pełną gębą, co oznaczałoby po prostu, że ma charakterystyczny dla technologii cyfrowej zestaw zalet i wad. Nie sposób przejść obojętnie obok szokująco wręcz dobrej dynamiki oraz basu, który nawet niewielkie monitory w obudowie zamkniętej o mocno przeciętnej skuteczności potrafi zamienić w prawdziwe subwulkany – jeśli komuś zależy przede wszystkim na tych dwóch aspektach brzmienia, kupi Denona po kwadransie odsłuchów, zabierze do domu i nie powie nikomu, jaka trafiła mu się okazja. Listę zalet uzupełnia bardzo dobra stereofonia i porządek panujący na scenie, czystość i przejrzystość prezentacji – z tym wszystkim ten wzmacniaczyk radzi sobie naprawdę znakomicie. To jedna strona medalu. Drugą jest coś, na co wskazuje wiele osób, które ze wzmacniaczami cyfrowymi miały już do czynienia, i co staje się jasne zwłaszcza w bezpośrednim porównaniu z co lepszymi konstrukcjami pracującymi w klasie AB. Niektórzy nazywają to brakiem muzykalności, ale określenie to nie wydaje mi się najszczęśliwsze, bo zwykle kojarzy się ze schłodzeniem, klinicznością dźwięku itp. A przecież brzmienie PMA-50 nie jest wcale zimne, wręcz przeciwnie. Poszczególne dźwięki wydają się jednak zbyt drobiazgowo cyzelowane, a to sprawia, że przekaz pozbawiony jest swego rodzaju "klimatu" czy aury, jest w nim pewna trudna do zdefiniowania maniera – to cena, którą płacimy za pozostałe wyśrubowane parametry zastosowanej technologii. Bo nie tylko to konkretne urządzenie tak ma. Najwyraźniej na tym poziomie cenowym z klasy D nie da się wycisnąć lepszej naturalności, w związku z czym znakomita większość budżetowych wzmacniaczy cyfrowych (jeśli nie wszystkie) gra w podobny sposób i albo to się komuś podoba, albo nie. Trzeba też wyraźnie zaznaczyć, że wątpliwe wydaje się, by niedrogie integry w klasie AB zdołały wypunktować swojego cyfrowego rywala, a to oznacza, że jeśli ktoś ma do wydania na wzmacniacz mniej więcej 2 tysiące złotych i porówna Denona z bezpośrednią konkurencją, to najprawdopodobniej i tak wybierze PMA-50. Co ciekawe, "cyfrowości" recenzowanego urządzenia nie słychać wówczas, gdy pracuje on jako DAC/wzmacniacz słuchawkowy – to zapewne wynik zastosowania niezależnego układu. Tu sytuacja przypomina poniekąd casus DA-10 (zob. nr 1/2015 HFC) – brzmienie jest barwne, nasycone i plastyczne, mniej koncentruje się na ataku, ale nie pozostawia wiele do życzenia pod względem szczegółowości czy rozdzielczości. Spójność dźwięku, jego spoistość, łączność jest jednak lepsza niż to, co dostajemy z impulsowych układów końcówek mocy.

Podsumowanie

Przystępna cena, atrakcyjny wygląd i gotowość do współpracy z mobilnymi źródłami dźwięku sugerują, że propozycją Denona zainteresują się osoby, które chcą nowoczesnego, funkcjonalnego wzmacniacza o dobrym brzmieniu, niezainteresowane ani minisystem typu CEOL, ani np. bardziej zaawansowanym PMA-1520AE. Z doborem źródła dźwięku nie będzie problemu – można poprzestać na smartfonie/laptopie, albo poczekać i dokupić do wzmacniacza już zapowiedziany odtwarzacz DCD-50.

Werdykt: Denon PMA-50

★★★★★ Nowoczesny i funkcjonalny wzmacniacz cyfrowy, który na nowo definiuje pojęcie budżetowej integry