BOOM Swimmer
Ten wodoodporny głośnik można zabrać ze sobą dosłownie wszędzie – na basen, na rower, narty lub rolki
- Data: 2015-11-12
- Autor: Marcin Gałuszka
Obserwowane od jakiegoś czasu na naszym rynku audio zatrzęsienie głośników bezprzewodowych to pokłosie ogromnej popularności smartfonów i tabletów, które dla wielu osób stanowią główne, a czasami nawet jedyne źródło dźwięku. Nic więc dziwnego, że producenci mniej bądź bardziej mobilnych urządzeń audio wykorzystujących technologię Bluetooth prześcigają się w pomysłach na zwrócenie uwagi klienta – w sprzedaży pojawiły się już tak dziwaczne hybrydy, jak głośniki w żarówkach czy głośniki z wbudowaną latarką... Na ich tle przedmiot niniejszej recenzji – Boom Swimmer – wydaje się całkiem "normalny". Ma jednak coś, czego na pierwszy rzut oka nie widać, a co wyróżnia go spośród wielu podobnych "grajków" – jest wodoodporny. Oprócz tego nie straszne mu są wstrząsy i bardzo łatwo daje się przymocować do różnych powierzchni.
Budowa i funkcjonalność
Gołym okiem widać, że BOOM Swimmer nie jest głośnikiem dla audiofila czy melomana, ale świetnie sprawdzi się np. jako kompan w podróży – przymocowany do plecaka, paska spodni czy kierownicy roweru. To typowy głośnik dla aktywnych, o czym świadczy jego konstrukcja odporna na wodę (można go zanurzyć na głębokość do 1m) i wstrząsy. Głośniczek w kształcie walca pokryto plastycznym, gumowatym w dotyku materiałem. W nieco węższą podstawę wkręca się albo giętki "ogon", który pozwala Swimmera podeprzeć bądź powiesić, albo przyssawkę umożliwiającą przytwierdzenie do płaskiego podłoża (np. szyby albo flizy). We wspomnianej już węższej podstawie walca znajduje się centralnie umieszczony otwór z naciętym gwintem, do którego wkręca się wybrane mocowanie, a tuż nad nim dwa przykryte gumową zaślepką gniazda: micro-USB do ładowania akumulatora (producent obiecuje 8 godzin nieprzerwanego odsłuchu przy maksymalnym poziomie głośności już po 2 godzinach od momentu rozpoczęcia ładowania) oraz minijack do kablowego podłączenia urządzenia zewnętrznego (oba przewody w zestawie). Nieco kłopotów może przysporzyć jedynie cienka uszczelka, która przy odkręcaniu mocowania czasami zmienia swoje położenie, a jest ważnym elementem zapewniającym wodoszczelność. Druga, szersza podstawa to maskownica wykonana z twardego tworzywa. Jej zdjęcie okazało się zadaniem na tyle karkołomnym, że zaniechałem dokładnych oględzin samego przetwornika – przez niewielkie otwory nie dało się dostrzec zbyt wiele. Pod gumowym płaszczem z boku obudowy ukryto z kolei pięć przycisków (włącz/wyłącz, regulacja głośności, play i parowanie Bluetooth) oznaczonych lekko wypukłymi ikonami (przy słabym świetle trudno je rozpoznać), a także diodę informującą o statusie głośnika. Ciekawostką są komunikaty głosowe, które pojawiają się przy włączaniu, wyłączaniu oraz parowaniu Swimmera – kobiecy głos informuje nas w języku angielskim o wykonanej czynności.
Jakość brzmienia
Swimmer gra żywo i szczegółowo. To średnica i wysokie tony determinują jego brzmienie – nie może być inaczej, praw fizyki oszukać się nie da. W takiej sytuacji można by się podeprzeć bas-refleksem, ale wodoodporna konstrukcja zakłada całkowitą izolację, a ta wyklucza jakiekolwiek otwory. Mimo to mały "Pływak" dzielnie stara się przemycić trochę niskich tonów – to surogat, ale dzięki temu jego brzmienia nie odbiera się jako wyraźnie wykastrowanego, kłującego "ostrym", nieznośnym dźwiękiem. Bas da się nawet poczuć – podczas pracy cała konstrukcja lekko wibruje. Być może niskie tony uda się jeszcze efektywnie podkręcić przy użyciu korektora, ale próby z iPadem pokazały, że efekt takiego działania bywa opłakany. Ustawienie "Więcej basów" narobiło więcej szkody niż pożytku – zabiło w dźwięku Swimmera to, co od samego początku robi bardzo korzystne wrażenie – wspomnianą już żywość i otwartość. Dzięki nim wokale są wyraźne, nigdy nie brakuje góry, a to sprawia, że zabicie nudy z tym głośniczkiem nie jest żadnym wyzwaniem.
Warto wiedzieć
Aby w pełni wykorzystać potencjał posiadanego głośnika i smartfonu czy tabletu, urządzenia te powinny wspierać te same standardy transmisji oraz przepustowości łącza. Obecnie najpopularniejsze są wersje Bluetooth 3.0 oraz 4.0 – ta druga jest energooszczędna, co jest szczególnie pożądane przy wielogodzinnym słuchaniu muzyki. Należy pamiętać o tym, że smartfon czy tablet powinien wspierać taki sam (albo wyższy) standard Bluetooth, jak głośnik bezprzewodowy. Dobrą jakość dźwięku zapewnia także popularny profil audio A2DP (Advanced Audio Distribution Profile). Jeśli telefon nie wspiera tego standardu, a głośnik Bluetooth tak, to jakość dźwięku będzie kiepska z uwagi na słyszalne zniekształcenia. Warto także zwrócić uwagę na wsparcie dla kodeka aptX, który umożliwia transmisję muzyki o jakości zbliżonej do płyty CD.
Podsumowanie
BOOM Swimmer jest jak osobisty asystent muzyczny – ciut za mały na duże imprezy, ale w sam raz na bliskie spotkania zarówno w sytuacjach codziennych, takich jak np. biuro, jak i tych bardziej nietypowych: na szlaku, pod namiotem, na plaży czy rowerowej przejażdżce. Ten sympatyczny gadżet umili nam czas muzyką przekazywaną bezprzewodowo ze smartfonu czy tabletu i nie ulęknie się ani wstrząsów, ani wody. Warto wspomnieć, że w USA jest to prawdziwy hit – ponad 500.000 sprzedanych egzemplarzy!
Werdykt: BOOM Swimmer
Czytaj testy z tego wydania
- Block C 250, Block V 250
- BOOM Swimmer
- Dali Rubicon 6
- Einstein Audio The Tune
- Electrocompaniet ECG 1/ECP 2
- Hegel H360
- Jamo S 526 HCS
- KBL Sound Zodiac
- Krüger&Matz Passion 5.0
- Melodika MDP Purple Rain
- Octave V 80 SE
- Oppo PM-3
- Paradigm Prestige 1000SW
- Pioneer U-05
- Roksan Oxygene
- Sennheiser HD 471
- Sonneteer Alabaster
- Tannoy Revolution XT 8F