Cambridge Audio Yoyo (S)

Cambridge Audio Yoyo (S)

Niepozornie wyglądający bezprzewodowy głośnik Cambridge Audio Yoyo (S) to mocny cios dla konkurencji

  • Data: 2017-03-18

Nowa seria bezprzewodowych głośników Yoyo brytyjskiej marki Cambridge Audio obejmuje trzy modele: (S), (M) oraz (L). Jak łatwo się domyślić, nazwy odzwierciedlają ich rozmiary, a co za tym idzie zdolność do nagłośnienia małego, średniego oraz dużego pomieszczenia. Różnic jest oczywiście więcej: najmniejszy, recenzowany tu Yoyo (S) to klasyczny pojedynczy głośnik bezprzewodowy, wykorzystujący technologię Bluetooth. "Emki" pracują w parze, w konfiguracji stereofonicznej, zaś "elka" to urządzenie bardziej wszechstronne, pozwalające m.in. na podłączenie do TV. Warto zauważyć, że nie są to pierwsze bezprzewodowe produkty audio w ofercie firmy z Cambridge – wcześniej wprowadzono np. modele Go, Bluetone 100 czy Air 100 oraz Air 200 – i że wyraźnie różnią się od swoich poprzedników. Już sam wygląd głośników Yoyo, częściowo lifestyle'owy, a częściowo w stylu retro, pozwala przypuszczać, że powstało coś naprawdę wyjątkowego. I – przynajmniej jeśli chodzi o najmniejszy model – dokładnie tak jest.

Budowa

Niby klasyczny, ale jednak nie do końca. Cechą, która go wyróżnia, jest przede wszystkim sterowanie gestami. Wystarczy przeciągnąć ręką nad głośnikiem od prawej do lewej albo od lewej do prawej strony, by zatrzymać bądź wznowić odtwarzanie, albo też odtworzyć kolejny utwór. Wykonany z gumowatego materiału panel sterujący Yoyo (S) jest dotykowy, z wyjątkiem włącznika, który wymaga wciśnięcia. Pozostałe funkcje aktywujemy delikatnymi muśnięciami. Od lewej są to: "słuchawka" pozwalająca na odbieranie połączeń przychodzących i korzystanie z "eski" jak z zestawu głośnomówiącego (w obudowie umieszczono mikrofon), ikona parowania Bluetooth, wybór wejścia, "–" i "+" głośności oraz wspomniany już włącznik. Po drodze są jeszcze diody – wskaźniki głośności, ale też naładowania akumulatora (ten drugi tryb uruchamia się przyciskiem umieszczonym w podstawie) – oraz panel NFC i dyskretne logo producenta. Przód i sporą część tyłu głośnika pokrywa piękna maskownica (do wyboru są kolory: ciemno- i jasnoszary, niebieski oraz zielony) ze 100-procentowej wełny czesankowej, wyprodukowana przez tkaczy z zakładów Marton Mills, co potwierdza naklejona z tyłu metka. Z przodu z kolei umieszczono charakterystyczne logo Cambridge Audio w postaci metalowego kółeczka (a właściwie dwóch) oraz naklejkę z fragmentem brytyjskiej flagi i napisem "Great British Sound sience 1968". Firma rzeczywiście ma się czym chwalić, ale gwoli ścisłości należy dodać, że choć głośniki Yoyo zaprojektowano w Anglii, to wyprodukowano w Państwie Środka. Najwyraźniej "chiński smok" wcale nie jest taki straszny, jak niektórzy go malują.

Wracając do meritum: gniazdo zasilające (28V, 2A; zasilacz znajduje się w zestawie), a także USB typu A do ładowania urządzenia mobilnego, wejście analogowe w postaci 3,5mm minijacka oraz przycisk do sprawdzenia statusu naładowania baterii umieszczono we wnęce w podstawie głośnika. Dwie gumowe stopki poprawiają przyczepność głośnika i częściowo pochłaniają wibracje, które w przypadku tak niewielkiej obudowy są nieuniknione.

Serce Yoyo (S) bije pod maskownicą, gdzie umieszczono elektronikę, przetworniki: dwa szerokopasmowe oraz jeden subniskotonowy, wspomagany podłużną membraną bierną, zajmującą większą część panelu tylnego, oraz akumulator pozwalający na ok. 14 godzin odtwarzania muzyki. Producent nie jest skłonny do zwierzeń na temat zastosowanych rozwiązań. Wykorzystanie wzmacniaczy pracujących w klasie D wydaje się oczywiste, ale ich mocy możemy się już tylko domyślać.

Jakość brzmienia

Może i jest mały, ale jego dźwięk wręcz przeciwnie. A przy tym – co osobiście bardzo mi odpowiada – właściwie w żadnym aspekcie nie jest wysilony czy "wysadzony" na pokaz. Przy takich gabarytach trzeba było pewnie przezwyciężyć pokusę zastosowania jakiejś sztuczki pozwalającej na uzyskanie zejścia basu pozorującego najniższe zakresy. Na szczęście zwyciężył rozsądek, bo proporcje są prawidłowe. Barwy z kolei są klarowne i jasne, a przejrzystość wzorowa.

To jak to w końcu jest z tym basem "eski"? Limit w jego rozciągnięciu jest oczywisty, po prostu niski bas nie jest odtwarzany. Jak wspomniałem, obyło się bez jego sztucznego "dopalenia", ale warto sobie uświadomić, że brak nienaturalnej (dla tej wielkości głośnika) obfitości w dolnych rejestrach pociąga za sobą brak typowych dla wielu małych "grajków" rezonansowych dudnień. Dzięki temu Yoyo może grać naprawdę głośno i całkiem czysto, prawie do końca skali głośności unikając kompresji. Z kolei wyższe partie niskotonowe są już przykładne i tak np. kontrabas Gary'ego Peacocka (Gary Peacock Trio, "Now This") ma znakomite kontury, każdy dźwięk kończy i zaczyna się z dużą precyzją. Efektem jest wartki, szybki i prężny dźwięk o bardzo dobrej – jak na głośnik bezprzewodowy – kontroli, z wyraźnymi szarpnięciami strun, a więc i bardzo sprawnie odmierzany rytm. Bas jest tu zatem nie tyle solidnym fundamentem, ile elementem równowagi, składnikiem dopełniającym przekaz, dbającym o to, by przy balansie tonalnym siłą rzeczy lekko przesuniętym w górę nie powstał natłok zbyt natarczywych, agresywnych dźwięków.

Energetycznym niskim tonom towarzyszy szybki, pełen werwy środek pasma. Konkretny, pozbawiony upiększeń, ale bez oznak szorstkości. Czysty, acz nieco surowy w barwie. Nie ulega jednak wątpliwości, że wiele innych głośników Bluetooth w porównaniu z Yoyo brzmi płasko i nieciekawie. To zasługa przejrzystości mającej związek ze świetną reakcją na impulsy, co sprzyja z kolei żywości i obecności instrumentów. Co ważne, efektownie wypadają nie tylko świetnie zrealizowane kameralne nagrania akustyczne, ale również typowa komercyjna muzyka rozrywkowa, choć w tym drugim wypadku w przekazie czasami może pojawić się lekka nerwowość.

Podobnie jak średnica, tak i góra jest żywa oraz bezpośrednia. Nie znajdziemy w niej co prawda takich cech brzmienia, jak słodycz czy plastyczność, a sporadycznie mogą pojawić się lekkie wyostrzenia sybilantów czy odrobina metaliczności, ale zróżnicowanie brzmienia blach perkusji (jeśli pozwala na to nagranie) stoi na naprawdę wysokim poziomie. Selektywna góra Yoyo S powoduje, że w dźwięku łatwo odnaleźć wiele szczegółów, ale na szczęście nie towarzyszy im zbyt dużo dodatkowych dźwięków zaśmiecających przekaz.

A przestrzeń? Ta w przypadku pojedynczych głośników Bluetooth zawsze jest kompromisem. Narzekanie na brak sceny typowej dla dwóch kolumn nie ma więc sensu. Zamiast tego warto zastanowić się, jak umiejętnie wykorzystać zaletę posiadania pojedynczego głośnika, jaką niewątpliwie jest możliwość stosunkowo łatwego wtopienia go w wystrój pomieszczenia. I tu ważna uwaga: wciśnięty w regał z książkami albo postawiony na parapecie, Yoyo S będzie wyglądał oczywiście świetnie, ale raczej nie wykorzysta swojego potencjału w zakresie brzmienia. Warto poszukać miejsca w pobliżu ścian i poeksperymentować z jego ustawieniem nawet w rogu pokoju (byle nie na podłodze), gdzie może skorzystać z "naturalnego" wzmocnienia niskich tonów.

Podsumowanie

Yoyo S to dobrze odrobiona lekcja okazałego brzmienia z małego głośnika bezprzewodowego. Nie reprodukuje on dźwięku o potężnym basie i ogromnej rozpiętości dynamicznej, ale za to brzmi wyjątkowo żywo i energicznie. Jego przekaz może nie być szczególnie relaksujący, ale z pewnością zaangażuje w słuchanie muzyki. Całkiem nieźle jak na małego mobilnego "grajka".

Werdykt: Cambridge Audio Yoyo (S)

★★★★★ To brzmienie nigdy nie nudzi. Yoyo (S) to bez wątpienia jeden z faworytów w swojej kategorii cenowej